Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 Dotrzymana Obietnica

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Maggie
Gość






PostWysłany: 06/04/10, 12:26 pm    Temat postu: Dotrzymana Obietnica

Wiem ,że wielu z was nie podziela mojej opini co do związku Bosco i Faith ale ja niestety jestem niepoprawnym ich shipperem i nic na to nie poradzę. Opowiadanie dedykuję Asi ,która mnie do tego zachęciła jak również Eli i Ali.

Kategoria- Romans

Autor- ShannonHubz

Tłumaczenie- Maggie

„Dotrzymana Obietnica”


Na początku łapią mnie dreszcze, moje stopy są całe zmarznięte kiedy chodzę po gładkim i mokrym cemencie, to całe zimno dochodzi mi już do nóg. Spoglądam w dół przyglądając się moim połyskującym czerwonym palcom, patrząc jak dreszcze pokrywają moje nogi.
Przyjechałam do siłowni zaledwie pięć minut temu. Ściągnęłam z nóg jeansy i przechodzę przez metalowe drzwi prowadzące do basenu, zaśmiałam się z mojej regularności, której nabrałam przez ostatnie cztery miesiące.
Od razu na wejściu dochodzi mnie zapach chloru i lekka mgiełka. Słyszę plusk i jestem zaskoczona widząc tylko jedną osobę w basenie, ale po namyśle stwierdzam ,że jest po północy, a najlepszy czas na basen to zazwyczaj późne popołudnie lub wczesny wieczór, to jest najlepsza rzecz w siłowniach otwartych dwadzieścia cztery na dobę, jeśli jesteś nocnym markiem lub po prostu pracujesz w późnych godzinach, możesz uniknąć tłumów i cieszyć się spokojem.
Odrywając się od swoich myśli zatrzymuję się na końcu basenu i obserwuję go. Jest taki pełen wdzięku w wodzie. Zaskakuje mnie za każdym razem gdy na niego patrzę.
Zawsze był bardzo silny, ale siłę której nabrał szczególnie w górnej partii ciała naprawdę widać kiedy jego ramiona muskają wodę kontynuując kolejne okrążenia.
Styl dowolny to jego ulubiony i wyróżnia się w nim rywalizując z innymi pływakami, których tu wcześniej widziałam.
Widzę jak kieruje się w moją stronę kompletnie zapominając o całym świecie gdyż przeważnie pływa z zamkniętymi oczami. Zawsze narzeka , że przez chlor bolą go oczy i oczywiście zgadzam się z tym. Zastanawiam się ile okrążeń skończy zanim spojrzy w górę albo zrobi sobie przerwę i mnie zobaczy. Nie spieszy mi się i będę zadowolona jeśli nie przerwie przez jakiś czas ponieważ mam szansę się odprężyć.
To był strasznie długi dzień i naprawdę odnajduję spokój będąc z nim w takich chwilach.
W momentach jak ten moja nadzieja wzbiera na sile, że on naprawdę powróci w pełni do zdrowia. Naprawdę w to wierzę obserwując go jak sunie płynnie przez basen. Niewiarygodnie silne mięśnie na jego plecach pokazują jak jego ciało pracuje sunąc na przód, że będzie z nim wszystko porządku.
Żadne z nas na początku nie pomyślało, że basen może być skuteczną terapią. Tak było dopóki nie zanurzył się pewnego dnia by ochłonąć po sesji z Billem, wymagającej ogromnego wysiłku. Bill to jego fizjoterapeuta. Wtedy odkrył , że sprawia mu to ogromną frajdę. Objaśnił mi później ,że woda pozwala zachować mu większą kontrolę, nie musi obawiać się upadku i nogi nie bolą go tak bardzo ponieważ nie ma takiego obciążenia na jego kolana. Bill poparł ten pomysł i nalegał ,że zamierzał to polecać ale uznał ,że nie jest to jeszcze konieczne.
Muszę przyznać ,że jestem o niego zazdrosna, jest naprawdę niesamowitym pływakiem, zważywszy na fakt , że za często tego nie robił do teraz. Powiedział mi ,że jako dziecko chodził z Mickey’m na publiczny basen od czasu do czasu w lecie, pływał troszkę też gdy był w Rangersach, ale nie za dużo w czasie tych piętnastu lat.
Kontynuuję śledząc jego postępy wzdłuż basenu zanim znika pod wodą by zrobić obrót i płynąc z powrotem w moją stronę.
Sięgam do torebki by wyciągnąć spinkę do włosów i spiąć je w niedbały kitek.
W momencie gdy dotyka ściany gotowy by zacząć kolejne okrążenie, odzywam się.
„Boz”, mój głos jest delikatny ale na tyle głośny by się zatrzymał, obiema rękoma przytrzymuje się ściany basenu i wpatruje się we mnie.
Woda ocieka z jego włosów ,a on wygląda na tak pełnego życia, przepełnionego energią, że muszę się uśmiechnąć do niego pomijając fakt, że jestem troszkę zła na niego w tym momencie. Jego oczy błyszczą i prawie nie zauważam szorstkiej blizny wzdłuż jego prawego policzka gdy on radośnie się do mnie uśmiecha.
„Hey”, odpowiada z ciągłym uśmiechem na ustach.
„Jak ci minął dzień?” Pyta z wyraźnym zainteresowaniem w głosie.
Wyginam brew i uśmiecham się ironicznie do niego.
„Nie próbuj odwracać mojej uwagi i zmieniać temat”, odpowiadam i kucam patrząc na niego baczniej. On również obserwuje mnie uważnie, jego oczy wędrują po mojej twarzy zanim wzrusza ramionami i udaje niewinnego.
„Myślałam ,że rozmawialiśmy o tym”, oznajmiam i nie spuszczam z niego oczu. Patrzy na mnie przez kolejną minutę udając ,że nie wie o czym mówię.
Momentalnie mnie uderza fakt jakie jego oczy są niebieskie i pełne życia. Nie jestem pewna czy to odbicie od wody czy może to, że jest naprawdę szczęśliwy ale wygląda niezwykle wspaniale. Nigdy nie wyobrażałam sobie ,że aż tak wielka poprawa może być możliwa. Mój świat legł w gruzach tamtego dnia w szpitalu, a Bosco każdego dnia pomógł mi go odbudować.
„Bosco”, oznajmiam wiedząc, że zrozumie mój ton i przestanie mieszać.
„Faith…”, odpowiada, a jego uśmiech coraz bardziej wzrasta. Posyła mi kolejny ze swoich zabójczych uśmiechów i odpycha się od ściany.
Dobrze wie, że został przyłapany, teraz próbuje mnie oczarować byle bym tylko się nie wkurzyła. Robi to dość często i jestem zdumiona jak dobrze to działa.
Czuję ,że wzbiera we mnie gniew ,ale odpycham od siebie to uczucie, zbyt szczęśliwa będąc w jego obecności by dać się rozgniewać. Stało się oczywiste ,że nauczył się mną manipulować mieszkając u mnie podczas swojej rekonwalescencji. Właściwie to uśmiecham się do niego pomimo, że chcę na niego nawrzeszczeć.
„Obiecałeś mi ,że nie będziesz pływał sam”, wyjaśniam kładąc ręce na moich biodrach. Zanim mogę go zrugać bardziej podpływa i chwyta się ściany.
„Przecież nie jestem sam!” Odpowiada uśmiechając się próżnie. Śmieję się razem z nim ponieważ nie mogę mu się dłużej oprzeć. Minęło sporo czasu kiedy ostatni raz czułam taką bliskość z nim. Strasznie się napracowaliśmy by dotrzeć tam gdzie jesteśmy teraz i jestem naprawdę szczęśliwa ,że zaszliśmy tak daleko z naszą przyjaźnią. Potrzebuję go bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie i po raz pierwszy od lat naprawdę mam go z powrotem.
„Nie bądź mądralą, jestem tu dopiero od kilku minut”, odpowiadam wstając i tupiąc nogą o cement.
„Ok.,Ok.! Przyłapałaś mnie. Nie było tu nikogo kiedy przyszedłem i pomyślałem ,że niepotrzebne jest by ktoś mnie pilnował skoro wiedziałem ,że zjawisz się lada chwila”, broni się wiedząc ,że będzie musiał ze mną wracać do domu więc woli mnie nie złościć na resztę nocy.
„Bosco, nie sądzisz że o to właśnie chodzi”, odpowiadam.
Obserwuje mnie w milczeniu, podnosząc prawą rękę by wytrzeć twarz z ociekających wodą kropelek na jego skórze.
„Co jeśli złapał by cię skurcz mięśni gdybyś był pod wodą? Nie wydaje mi się by ktokolwiek usłyszał twoje wołanie o pomoc”, wyjaśniam wskazując na drzwi od głównego wyjścia i na przebieralnie.
Nie odpowiada tylko się we mnie wpatruje, jego spojrzenie przybiera poważny wyraz, a ja drżę pod wpływem jego intensywnego wzroku. Ostatnimi czasy robi mi coś takiego dość często. Zeszłej nocy, kiedy oglądaliśmy do późna telewizję na kanapie, przyłapałam go jak wpatrywał się we mnie i mogłabym przysiąc ,że zamierzał mnie pocałować.
Odrywam się od swoich myśli widząc jak porusza się do przodu w wodzie, jego silna pierś wymierzona wprost na mnie.
„Mówię poważnie, Bosco. Zamartwię się na śmierć jeśli będziesz dalej tak robił. Nie chcę widzieć cię tu więcej samego, albo przysięgam na…”, milknę kiedy widzę jak swymi silnymi rękami podnosi się z basenu.
Nagle staje przede mną: mokry, ociekający i wyglądający niezwykle seksownie.
„Co?” Pytam niepewna czemu nagle przywiera mnie w stronę ściany, powoli zmierza naprzód nie zostawiając mi innego wyjścia. Milczy , a spojrzenie na jego twarzy jest figlarne ale zarazem poważne.
„Mówię poważnie ,Bosco. Co będzie jeśli coś ci się stanie?” Pytam , mój głos jest ledwo słyszalny ponieważ ponownie się tego obawiam.
„Nic mi się nie stanie”, odpowiada ,jego głos jest tak cichy i delikatny , że ledwie go słyszę.
Odwracam wzrok ,ponieważ nie chcę już więcej o tym myśleć.
„Faith”, szepta zanim podchodzi bliżej i jego zimne dłonie dotykają mojego podbródka kierując go tak bym na niego spojrzała.
„Nigdzie się nie wybieram. Nie stracisz mnie”, zapewnia mnie, nie wiem jak mu się udaje powiedzieć dokładnie to co chcę usłyszeć.
„Tak”, odpowiadam czując się głupio przez taką potrzebę bycia z nim. Chodzi o to ,że przez ostatnie kilka miesięcy, prawdziwie się poświęciłam pomagając mu wyzdrowieć, że zignorowałam w głębi duszy ten okropny strach, który mnie przez cały czas prześladował. Teraz wiem ,że nigdy bym tego nie przeżyła gdybym go straciła.
„Czy kiedykolwiek wcześniej złapał cię skurcz w wodzie? Co jeśli to byłoby poza twoją kontrolą, jakby twoje ciało odmówiło ci posłuszeństwa”, oznajmiam mając nadzieje ,ze przestanie się we mnie wpatrywać jak robi to w tej chwili.
„Czemu tak bardzo się o mnie martwisz?” Pyta, a ja staram się unikać jego wzroku.
Nie wiem co powiedzieć. Co takiego on chce usłyszeć? Zaczyna mnie ogarniać frustracja. Jestem zdenerwowana ponieważ nie potrafię zgłębić jak bardzo kocham tego człowieka. Więc robię jedyną rzecz jaką mogę, próbuję uciec.
„Wiesz co ,Boz…nie ważne. Rób co chcesz ,nie obchodzi mnie to”, oznajmiam i zamierzam go okrążyć udając się w stronę wyjścia, ale jego zimna ręka przytrzymuje moje ramię, przyciągając mnie do niego tak, że stoimy twarzą w twarz.
Jego oczy są tak przepełnione ciepłem i widzę w nich ogromne pożądanie, że przysuwam się do niego bliżej pragnąc jego pociechy. Potrafi stworzyć takie odmienne emocje we mnie, jest jedyną osobą która kiedykolwiek potrafiła coś takiego robić.
„Przepraszam, wiem że to było głupie z mojej strony, nie zrobię już tego nigdy więcej”, szepta, jego ręce zjeżdżają w dół chwytając moje.
Jego dłonie są chłodne, spoglądam w dół by na nie spojrzeć i nie dziwi mnie jakie to odpowiednie uczucie. Wszystko co dotyczy jego jest wporządku, wszystko odnośnie nas będących razem jest wreszcie na miejscu.
„Martwię się o ciebie ponieważ nie mogę zrobić nic innego”, szeptam, moje oczy odnajdują jego.
Przysuwa się bliżej, tak że nie ma już miejsca między nami, czuję jak leciutko drży i stwierdzam ,że pewnie okropnie mu zimno. Mój pierwszy odruch jest taki by przynieść mu ręcznik ale on musiał wyczuć to ,że zamierzam się odsunąć ponieważ jego silne ramiona oplatają mnie w tali, a jego mokra pierś jest przyciśnięta do mojej ciepłej koszulki, którą założyłam tuż po pracy.
„Nie zostawię cię, Faith”, nachyla się by mi wyszeptać do ucha, a ja wstrzymuję oddech.
„Ale prawie to zrobiłeś”, mruczę i słyszę jak wzdycha.
„Jednak nie zrobiłem”, zapewnia mnie, jego ciepły oddech czuję na mojej szyi.
Zaczynam płakać pod wpływem jego słów i czuję jak jego ręce wplatają się w moje włosy, zanim całuje mnie w czoło uspokajając mnie.
„Chcę żebyś była szczęśliwa ,Faith. Boże, nie pragnę niczego bardziej na tym świecie niż widzieć cię szczęśliwą. Przysięgam…Zrobię wszystko byle cię uszczęśliwić”, oznajmia, łzy zbierają się w jego oczach, a ja jestem urzeczona jak bardzo bezinteresowny on jest.
Przyjął na siebie cztery kule osłaniając mnie przed nimi i jeszcze jest zatroskany jak bardzo jestem szczęśliwa.
Odsuwam się by na niego spojrzeć.
„Nie musisz nic robić by mnie uszczęśliwić, Boz”, wyjaśniam, moje ręce dotykają jego ramion zanim jedną ręką masuję Tę stronę jego twarzy.
„Będąc pełen życia sprawiasz ,że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie”, w końcu szeptam do niego.
Wpatruje się we mnie przez moment zanim kilka cennych łez spływa po jego policzkach.
„Postanowiłam sobie coś tamtego dnia , Bosco”, wyjaśniam coś czego jeszcze nigdy nikomu nie mówiłam. Jego uścisk wokół mnie staje się mocniejszy i kieruję moją rękę ku jego piersi na wprost jego serca.
„Przysięgłam Bogu, albo komukolwiek kto wtedy słuchał, że jeśli przeżyjesz to wszystko, to nie przepuszczę ani jednego dnia nie mówiąc ci jak bardzo cię kocham”, szeptam, łzy spływają mi strumieniem po twarzy.
Wpatruje się we mnie gdy moje palce dotykają jego ust, zamyka oczy a ja delikatnie dotykam jego blizn.
„Nie powiedziałam ci tego wcześniej ponieważ byłam przerażona, ale nie chcę się już dłużej bać, chcę dotrzymać mojej obietnicy, Boz”, płaczę i tak jak myślałam ,że postąpi przytula mnie mocno dając mi tą pociechę ,której od niego oczekiwałam.
Czuję jak drży , sekundę później patrzę w górę akurat w momencie by widzieć ,że zmniejsza dystans pomiędzy nami. Dotyka moje usta swoimi w najsłodszym, najbardziej kochającym pocałunku jaki kiedykolwiek przeżyłam i czuję jak serce o mało co nie wyskoczy z mojej piersi.
Pocałunek trwa przez jakieś parę kolejnych sekund zanim jęczy przez moje usta ,a jego dłonie jeszcze głębiej wplatają się w moje włosy. Odsuwa moją głowę do tyłu, dając sobie lepszy dostęp zanim jego usta podążają do mojej szyi. Brakuje mi oddechu i słów ,ale jestem świadoma tego, że moje plecy są przyciśnięte do ściany, a Bosco nie zamierza tak szybko przestać.
Jego ręce są niewiarygodne i są na całym moim ciele. Biegną od mojego brzucha wzdłuż moich ramion zanim spoczywają na moich plecach przyciągając mnie tak blisko niego jak to tylko możliwe.
„Boz”, łapię oddech pomiędzy kolejną serią pocałunków, którą częstuje moją szyję.
„Bosco”, błagam go, moje ręce zatrzymują się na jego plecach zanim wędrują do jego bioder.
„Huh?’ odpowiada całując mnie ponownie, tym razem z jeszcze większym pragnieniem i większą pasją niż poprzednio, jeśli to w ogóle możliwe.
„Chodźmy do domu”, błagam gdyż nie jestem w stanie dłużej wytrzymać byle tylko być z nim.
„Zaczekaj”, odpowiada, jestem zdezorientowana przez chwilę zanim zatrzymuje się i patrzy na mnie.
„Tak?” Pytam, uśmiechając się widząc tak wielkie pożądanie w jego oczach.
„Obiecaj mi coś jeszcze ,Faith”, szepta mi do ucha, a ja drżę w odpowiedzi.
„Cokolwiek”, odpowiadam mu.
„Obiecaj mi ,że zawsze będziesz pamiętać jak bardzo ja również cię kocham. Obiecaj że będziesz wiedzieć to , że zawsze będę walczyć całym sobą byle tylko zostać z tobą”, błaga, a kim ja jestem by się temu oprzeć?
Patrzę na niego…mojego partnera, najlepszego przyjaciela, bohatera i wiem. Wiem , że zawsze będzie walczył z całej siły by ze mną być, już to udowodnił, a ja nigdy nie będę w stanie pojąć tego co zrobił tamtego dnia.
„Obiecuję”, odpowiadam, a on uśmiecha się od ucha do ucha.
Prawdopodobnie to wszystko co potrzebował usłyszeć ponieważ bierze mnie za rękę i zanim się orientuję co się dzieje jesteśmy w połowie drogi do domu.
Powrót do góry
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/04/10, 2:09 pm    Temat postu:

OMG! To jest przesłodkie Very HappyVery Happy Kocham ficki o Bosco i Faith :] Naprawdę genialny fick, świetnie przetłumaczony. Ja nie miałabym do tego cierpliwości Wink
Czekam na więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/04/10, 3:52 pm    Temat postu: :)

Śliczny ff Very Happy
Taki słodki Wink
Chociaż (jak już pisałam wcześniej) nie jestem do końca przekonana co do pary Bos&Fay... Jednak...
Czekam na więcej Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Gość






PostWysłany: 06/04/10, 4:30 pm    Temat postu:

Dzięki za komentarze, jak już wcześniej wspomniałam ,ze niestety jestem niepoprawnym shipperem Bosco i Faith i nie mogę nic na to poradzić Very Happy
Powrót do góry
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/04/10, 4:44 pm    Temat postu: :)

Ja też ich bardzo lubię, ale chyba jednak tylko jako naprawdę dobrych przyjaciół... Wink Bo jakoś nie mogę sobie wyborazić Bosco całującego Faith Very Happy
Za to uwielbiam parę Bosco&Cruz!!! Very Happy Dla mnie to jest mieszanka wybuchowa!!! Very Happy Chociaż Ty, Maggie, pewnie za nimi nie przepadasz, bo jednak fani Yokas raczej nie lubią Cruz (chociaż od każdej reguły są wyjątki)... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/04/10, 4:55 pm    Temat postu:

Maggie napisał:
jak już wcześniej wspomniałam ,ze niestety jestem niepoprawnym shipperem Bosco i Faith i nie mogę nic na to poradzić Very Happy


Oj, ja też tak mam Very Happy Od zawsze... To jest jak nieuleczalna choroba Wink
Więc jak czytam te przetłumaczone ficki, to jestem normalnie w raju Very Happy
Chcę więcej i więcej, ale nie mam prawa Cię poganiać Maggie, bo przecież musisz najpierw te ficki przetłumaczyć Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Gość






PostWysłany: 06/04/10, 4:57 pm    Temat postu:

Nie wiem , chodzi mi o to ,że oglądałam ten serial od początku i widziałam jakimi Boz i Faith byli przyjaciółmi i kiedy Cruz się pojawiła i zniszczyła tą ich wspaniałą przyjaźń to po prostu nie mogłam na to patrzeć, gdyby ona była choć troszeczkę inna, gdyby nie wykorzystała go tak bardzo to może inaczej bym na nią patrzyła.
Powrót do góry
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/04/10, 5:12 pm    Temat postu: Cruz

No wiem. Ja na to patrzę inaczej, bo w końcu to nie była tylko jej wina - Bosco miał przecież swój rozum. Może i głupio zrobiła, postąpiła chamsko itp., ale Bosco też nie był taki święty. Ciężko mi to pisać, bo uwielbiam Bosco, ale taka jest niestety prawda. Wiesz, może zmienisz jeszcze zdanie co do Cruz, bo teraz akurat emitują 5 sezon, a wtedy to... uuu... Było mi jej strasznie żal. Chyba pokazano ją bardziej od tej ludzkiej strony (a w 6 sezonie to się prawie anioł z Cruz zrobi Very Happy Tylko w tym 4 taka chamska była...) Wink A wiecie... Często się zastanawiam co by było gdyby po tamtej strzelaninie w hotelu to Cruz została sparaliżowana. Czy Bosco by jej pomagał, tak jak Yokas? Pewnie nie... I to też zmienia moje postrzeganie Cruz... W sumie miejscami jest mi jej bardziej żal niż Yokas...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin