Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 A JA BĘDĘ TWYM ANIOŁEM... by Cruz

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/07/29, 10:44 pm    Temat postu: A JA BĘDĘ TWYM ANIOŁEM... by Cruz

Tytuł: A ja będę Twym aniołem...
Autor: Cruz
O kim?: Kim&Bobby (z elementami Kim i... a zresztą sami przeczytacie Wink)
Słowo wstępne: Ostatnio słuchałam starych płyt i tak się złożyło, że na jednej z nich była piosenka Farby "A ja będę twym aniołem." Słuchając jej doszłam do wniosku, że bardzo pasuje do pary Kim&Bobby i coś mnie naszło i powstało takie krótkie jednoczęściowe "coś". Wiem, że może najlepsze to to nie jest, ale tak to już ze mną jest. Mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam choć trochę spodoba Wink Czekam na komentarze Mr. Green

A JA BĘDĘ TWYM ANIOŁEM...
by
Cruz


Patrzę na nią jak śpi. Wygląda tak słodko i niewinnie. Zdrzemnęła się, bo to był dla niej bardzo ciężki dzień. Jimmy znowu się z nią pokłócił, groził, że odbierze jej Joey`a. Ale nie sądzę, by to zrobił. Kim musi się tylko wziąć w garść, a już moja w tym głowa, bo w końcu po to tu przyszedłem - Kimmy musi się pozbierać. Szkoda tylko, że dzisiejsza drzemka była dla niej bardzo niespokojna. Prawie cały czas się kręciła i wołała moje imię: "Bobby!" Chyba miała zły sen. Pewnie przypominała się jej ta noc. Wiem, że bolało ją to, że odszedłem, że ją zostawiłem. Ale mnie bolało to tak samo, albo nawet i mocniej niż ją. Chciałbym, by przestała w końcu tak cierpieć przez to co się stało. Nie może czuć się winna, bo zrobiła dla mnie wszystko co tylko mogła. Musi być silna. I to chcę jej powiedzieć, będąc nadal przy niej. Widzę jak niespokojnie porusza się na kanapie. Ze snu wybudza ją radio, które włącza się punktualnie o godzinie 20. To taki radiowy budzik. Już moja w tym głowa, by natrafiła na jakąś miłą i radosną piosenkę. Hmmm... Co by tu wybrać. Aha, już wiem!

Don't worry be happy
In every life we have some trouble
When you worry you make it double
Don't worry, be happy......
*

No i proszę! Na jej ustach pojawia się nawet lekki uśmiech. Czyli zamiar spełniony. I bardzo dobrze, bo kocham jej uśmiech, a ostatnio tak rzadko pojawiał się na jej twarzy. I teraz też szybko z niej znika, kiedy zerka na moje zdjęcie w ramce, stojące na stoliku obok kanapy. Och, Kimmy... Nie patrz na to zdjęcie! Przestań się zadręczać! Widzę jak w jej oczach pojawiają się łzy. Nie lubię kiedy płacze... Wolałbym, by wspomnienie o mnie przywoływało na jej usta uśmiech. Ale nie. Ona musi płakać i sprawiać, że jest mi przykro, że nie ma mnie przy niej. Dość tego! Do pokoju wpada przez okno wielki powiew wiatru, który strąca to przeklęte zdjęcie ze stolika. Oczywiście, to była moja sprawka. Kim niezdarnie podnosi się z kanapy i pochyla się, by wziąć zdjęcie do ręki. Tak, to zdjęcie... Zrobione sześć lat temu... Ona i ja. Przed karetką. Przed naszą remizą. Wszystkie wspomnienia wracają do mnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przypominam sobie każdą chwilę jaką z nią spędziłem przez te osiem lat, które ją znałem. To były wspaniałe czasy. Ale teraz też nie jest tak źle i właśnie do tego muszę ją przekonać. Muszę ją jakoś zmusić do wstania z kanapy, bo za godzinę jest impreza, na której Kim musi być. Musi! Bo potrzebuje trochę rozrywki, by w końcu o mnie zapomniała. Hmmm... Szafa jakby sama się otworzyła, ale tak naprawdę to moja sprawka. Kim zerka w tamtą stronę. No nareszcie! Wstaje z kanapy i podchodzi do szafy, z której wyjmuje parę obcisłych dżinsów, w których zawsze wyglądała tak seksownie, że miałem ochotę ją schrupać. Tak, zdecydowanie powinna je ubrać, bo wygląda w nich nieziemsko. A bluzka? Och, nie patrz tak krzywo w lustro, Kim! Ta bluzka jest naprawdę ładna! Bardzo cię w niej lubiłem, przecież wiesz. Załóż ją. Bardzo ci pasuje. Och, nie martw się! Odwrócę się i obiecuję, że nie będę podglądał! No ubieraj się! Hmmm... Gwiżdżę pod nosem, by czymś się zająć, kiedy Kim zakłada bluzkę. Już? Odwracam się. No dobra, wiem, że powiedziałem, że nie będę podglądał, ale naprawdę nic nie widziałem - słowo. Wow... Wygląda ślicznie. Jak zwykle. Tylko się jeszcze uśmiechnij, proszę... No, właśnie o to chodzi. Słyszę dzwonek do drzwi. Kim idzie otworzyć, a ja razem z nią. Ciekawe z kim się umówiła? Mam nadzieję, że nie z Jimmym, bo to nie jest odpowiedni facet dla niej. Zdecydowanie zasługuje na kogoś lepszego, bo chociaż Jimmy jest w porządku to oni naprawdę do siebie nie pasują. Wiem, że się kochają, ale czasem sama miłość nie wystarcza. Zapewniam, wiem z własnego doświadczenia, bo w końcu nieważne było to jak bardzo kochałem, i kocham nadal, Kim, bo i tak nie mogliśmy być razem. Tak samo jest z nią i Jimmym. A przynajmniej tak myślę... No dobra, ostatnie spojrzenie w lustro, wiszące na ścianie, i otwieraj te drzwi Kim, bo ciekawość mnie zżera. Kto to taki, co?
- Hej.
BOSCO?! Kim umówiła się z Bosco?! O men... To znaczy, bardzo dobrze, niech jej będzie. On nie jest taki zły, jest w porządku, bardzo w porządku, więc dlaczego nie, ale... Boże, Bosco?! W życiu bym nie powiedział. Mam nadzieję, że Bos nie zrobi niczego głupiego.
- Cześć.
Uśmiechają się do siebie. W innej sytuacji poczułbym się trochę zazdrosny, ale teraz cieszę się, że Kim w ogóle się uśmiecha i mam gdzieś dlaczego i do kogo. Niech się uśmiecha. Ma piękny uśmiech... Dobra, niech już jedzie na tą imprezę i się trochę rozerwie. No Bosco, wyciągnij ją z tego domu, bo sama nigdy z niego nie wyjdzie! No, brawo - myślę, kiedy Bos ciągnie ją za rękę w stronę swojego samochodu. Wsiadają i jadą. Bosco włącza radio. Tak, niech muzyka zagłuszy jej smutne myśli, bo wiem, że teraz myśli o mnie i o tym, czy mam jej za złe tą imprezę w miesiąc po mojej śmierci. Nie, skąd. Pewnie, że nie mam. Mam jej za złe tylko te smutne miny, zamglone od łez oczy, te tabletki, które wzięła w zeszłym tygodniu... Chcę by w końcu przestała się smucić z mojego powodu. I zrobię wszystko, by zaczęła się uśmiechać. Hmmm... Jesteśmy na imprezie. Ledwo za nimi nadążyłem, bo Bosco prowadzi jak wariat, ale oto jestem. I rozglądam się niepewnie po barze. Są tu wszyscy - Doc, Carlos, Alex. Jimmy, Faith, Sully, Davis... A teraz także Bosco i Kim, na których widok, wszystkich niemal zamurowuje. Najbardziej to chyba Jimmy`ego. Ale co tam Kim, nie przejmuj się. Bosco bardzo dobrze zrobił wyciągając cię tutaj. No idź już tańczyć i baw się dobrze! Hmmm... Tańczy, bo Alex niemal siłą wyciągnęła ją na parkiet. I bardzo dobrze, bo Kim wygląda ślicznie, jak zawsze. Śmieje się cicho, kiedy Davis opowiada jakiś kawał. Heh, nawet był całkiem niezły. Żałuję, że nie ma mnie z Wami, uwierzcie mi. Ale wiem, że beze mnie też sobie poradzicie, racja? Tylko Kim potrzebuje mojej małej pomocy. Co by tu teraz zrobić? Może znowu puszczę jakąś fajną piosenkę? O już nawet wiem jaką. Idę do DJ-a i zostawiam mu na stoliku płytę i karteczkę z dedykacją: "Dla Kimmy, baw się dobrze, słoneczko." Hmmm... Chyba dobre, co? Podpiszę się jako "B." Pewnie pomyślą, że to od Bosco, ale w sumie czemu nie? Kim chyba dobrze się z nim bawi. DJ czyta dedykację, a przy stoliku aż wrze. Zaczynają się komentarze, uwagi, nawet jakieś gwizdy, bo wszyscy naprawdę myślą, że ta dedykacja jest od Bosco. Ale wszystkie te uwagi i domysły są przezabawne i sprawiają, że na twarzy Kim znów pojawia się uśmiech, który tym razem tak szybko nie znika. DJ puszcza piosenkę.

A ja będę Twym aniołem,
Twą radością, smutkiem żalem.
Będę gwiazdą na Twym niebie,
Będę zawsze obok ciebie
**

Prawda, że ładne? Pamiętam jak kiedyś siedziałem z Kim właśnie w tym barze i usłyszałem tą piosenkę. Pomyślałem, że bardzo do nas pasuje. Bo ja jestem jej aniołem. I zawsze będę. Mam nadzieję, że ona o tym wie i będzie pamiętać. W jej oczach dostrzegam ulgę. Chyba zrozumiała. A przynajmniej mam taką nadzieję. Piosenka leci dalej... Widzę jak Bosco wyciąga Kim na parkiet. Niech sobie potańczą, czemu nie? Byle tylko za bardzo się do siebie nie lepili, bo zabiję drania!

Jak wytłumaczyć Tobie mam,
Że jesteś wszystkim tym co mam.
Tym co jest dobre i co złe,
Uwierz tak bardzo... kocham Cię
**

Tak, naprawdę kocham Kim. I ona chyba o tym wie. I wierzy... I dobrze się bawi.

Impreza była udana. Nawet bardzo. Kim cały czas się uśmiecha, kiedy wraca z Bosco do domu na piechotę. Zostawili samochód, bo oboje trochę wypili i nie chcieli ryzykować. To znaczy chcieli, ale ja im nie pozwoliłem, bo znając Bosco i jego sposób jazdy i do tego pod wpływem alkoholu, coś mogłoby się stać. Więc nie pozwoliłem na to. Kluczyki mam w kieszeni. Oddam je Bosco później, jak trochę wytrzeźwieje. Trzymają się za ręce... Uch, Bobby opanuj się! Nie możesz być przecież zazdrosny o Bosco! To tylko jej kumpel, który zrobił dobry uczynek wyciągając ją na imprezę. Nikt więcej, więc przestań!
- Um, dzięki Bosco - mówi Kim, uśmiechając się do niego i patrząc na niego tak jakoś... Hmmm... Sam nie wiem. Czule?
- Nie ma za co - odpowiada Bos, też patrząc na nią. I też czule.
Tylko proszę, błagam, zlitujcie się i nie całujcie się na dobranoc, ok? Och, moje modlitwy zostały wysłuchane, bo Kim cmoknęła go tylko delikatnie w policzek i zniknęła za drzwiami. I dobrze, bo więcej chyba bym nie zniósł. A myślałem, że już nie jestem zazdrosny... Uf, ale jestem zmęczony. Kim chyba też, bo rzuca się na łóżko w ciuchach i od razu zasypia niczym niemowlę. Tak, śpij...

Śpij, zamnikj oczy śnij, śnij
Śpij, zamknij oczy śnij, śnij.
**

Śpi jak dziecko, całkowicie spokojnym i niczym nie zmąconym snem. To nowość, bo przez ostani miesiąc bardzo mało spała. A teraz zasnęła bez żadnych problemów. Hm, czyżby była w tym moja mała zasługa? Mam nadzieję, że tak, że moja obecność jej pomaga i że dzięki mnie, dzięki Bosco i dzięki swoim przyjaciołom wróci do siebie, pozbiera się i będzie taka jak dawniej. Musi być - dla Joey`a, Jimmy`ego, dla siebie, dla pracy... No i dla mnie. I wiem, że na pewno jej się uda. A jeśli coś będzie nie tak to na pewno znowu do niej zejdę i znowu jej pomogę, bo w końcu jestem jej aniołem stróżem, racja? A teraz śpij Kimmy i pamiętaj, że jestem przy Tobie i nigdy Cię nie opuszczę...

KONIEC

by
Cruz

* Fragment tekstu piosenki "Don`t Worry, be happy" Bobby`ego McFerrina.
** Fragmenty tekstu piosenki "A ja będę Twym aniołem" zespołu Farba.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cruz dnia 06/07/30, 1:33 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/07/30, 12:22 am    Temat postu:

Wow zajebiste opowiadanie Very Happy troche dziwnie bylo czytac ze Kim pieknie sie usmiecha i wyglada sexy ale ogolnie bardzo piekne
a Bobby jako aniol? on i za zycia byl jak aniol. naprawde extra Ci to wyszlo
p.s uwielbiam ten kawalek farby ( spiewa go z nimi Doda Very Happy )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin