Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 Motylki

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Maggie
Gość






PostWysłany: 06/04/19, 3:32 pm    Temat postu: Motylki

Hej! Zachęcam do czytania kolejnego opowiadania.


Autor- brownie

Tłumaczenie- Maggie


„Motylki”


Czuję ten narastający węzeł w żołądku siedząc w ponurym świetle przyćmiewającym pokój dzienny. Włączyłam telewizor kładąc pilota blisko siebie na ogromnej sofie , ale o drugiej nad ranem nie ma nic ciekawego do oglądania, a to sprawia ,że staje się jeszcze bardziej niespokojna. Wzdycham ciężko wstając i przechadzając się w tę i z powrotem wokół sofy, cały czas spoglądając na drzwi i na zegar na magnetowidzie.

„Jakim cudem do diabła on się tak spóźnia?” To znaczy dzwonił dwie godziny temu i mówił ,że jest już w drodze na posterunek. Miałam nadzieje spotkać go tam po zakończeniu zmiany. Jego pierwszej zmiany po powrocie na 55- ty komisariat. Mówiąc szczerze to wydaje mi się, że byłam bardziej zdenerwowana od niego. Nigdy bym mu się nie przyznała , ale zostałam czekając na niego długo po zakończeniu mojej pracy. Siedziałam w swoim jasnym biurze przewracając ciągle te same papiery, udając że mam jakiś cel by tu siedzieć. Nie wiem po co w ogóle zaprzątałam sobie tym głowę. Wszyscy i tak znali powód dlaczego jeszcze stąd nie wyszłam. Wydaje mi się ,że po prostu nie potrafię tego powiedzieć wprost.

Tak czy inaczej powiedział mi to co już wiedziałam, że się spóźni i lepiej żebym na niego nie czekała. Zgodziłam się ,ale nie potrafiłam się zmusić by wrócić do domu, zamiast tego udałam się do jego mieszkania, używając klucza ,który dał mi parę tygodni temu. Rozgościłam się mając nadzieję, że będzie to dla niego miła niespodzianka kiedy wróci do domu i mnie zobaczy. Po ściągnięciu płaszcza udałam się na poszukiwania telefonu, który był zawsze na liście rzeczy zaginionych. Zazwyczaj można go było znaleźć między poduszkami na kanapie ale odnajdywałam go i w innych dziwnych miejscach. Kiedyś znalazłam go w lodówce, innym razem był schowany za telewizorem.
Zamówiłam nam pizzę znając bezdenny żołądek Bosco.

Więc chcecie wiedzieć skąd tak dobrze znam wszystkie kryjówki telefonu Bosco? Przez ostatnie sześć tygodni mieszkanie Bosco stało się dla mnie drugim domem. Trzecim jeśli liczyć posterunek. To było sześć tygodni temu kiedy pojawiłam się u niego w środku nocy znajdując Bosco w kompletnej rozsypce. To nie było nic nowego zachowywał się tak przez parę tygodni, a im głębiej upadał tym bardziej odpychał mnie od siebie. Czułam się beznadziejnie i bezużytecznie ponieważ nie potrafiłam pomóc najlepszemu przyjacielowi. Wiedziałam, że nie ma nikogo z kim mógłby porozmawiać. Nie zwróciłby się do swojej matki. Dobrze wiedział ,że i tak zmagała się ze śmiercią Mickey’a i jego strzelaniną i nie chciał by jeszcze martwiła się jego psychicznym samopoczuciem.

Zajęło mi to trochę czasu , ale w końcu udało mi się go przekonać by spotkał się ze mną po mojej zmianie gdyż chciałam mu pokazać , że wszystko jest po staremu, że nic się nie zmieniło między nami. Ale on się nie pojawił i nie mogłam się z nim skontaktować przez telefon. Kiedy pojawiłam się w jego mieszkaniu cały plan diabli wzięli. Wszystko się zmieniło pomiędzy nami , a ta noc wyraźnie to podkreśliła. Wszystko co zostało powiedziane i zrobione tylko dowiodło, że nigdy nie będziemy mogli wrócić do tego co było przedtem

Nigdy nie czułam się tak jak wtedy gdy obudziłam się splątana razem z Bosco. Jego wolny ciężki oddech obudził mnie ze snu. Jedna moja noga rzucona była na jego, a jego druga noga na mojej. Moja głowa spoczywała na jego szyi, jego odwrócona do mnie. Jego ręce splecione na moich plecach. Leżałam tak prawie dwie godziny, czując jak oddycha, ciesząc się ponowną bliskością z drugą osobą, tą bliskością z Bosco. Motylki w moim brzuchu przywołały uśmiech na moją twarz. Bosco był jedyną osobą, która potrafiła wzbudzić we mnie te motylki. Długo uczyłam się by je stłumić. Jedyne wyjaśnienie jakie miałam to takie, że sytuacja w jakiej się wtedy znalazłam była zupełnie nowa i motylki nie były do tego przyzwyczajone więc nie miały innego wyjścia.

Poczułam jak się budzi, ale zamiast odsunąć się ode mnie jak tego oczekiwałam on przytulił mnie jeszcze bardzie i pocałował w czubek głowy. Zastanawiałam się przez chwilę czy on aby nie myśli, że ja jestem kimś zupełnie innym.
Byłam bardziej niż zaskoczona kiedy bardzo cicho wyszeptał moje imię sprawdzając czy już nie śpię.
„Hmm?” To wszystko co zdołałam wykrztusić. Nie chciałam powiedzieć lub zrobić czegoś co by odsunęło ode mnie to co czułam, a bałam się tego ,że jeśli odgadnie że jestem obudzona od jakiegoś czasu on szybko oznajmi, że pora wstawać i zacząć nowy dzień. Czułam jak się uśmiecha obejmując mnie jeszcze mocniej.
„Chciałem sprawdzić czy się obudziłaś”, jego głos był bardzo zaspany kiedy cicho wyszeptał.
„Tak , już nie śpię”, w końcu wymruczałam prosto w jego koszulę. Wcale się nie poruszył żeby wstać czy mnie uwolnić od jego uścisku, a tym bardziej ja nie chciałam żeby pomyślał że czuję się niekomfortowo w tej sytuacji, więc też nie pomyślałam by rozluźnić mój uścisk. Nie chciałam by postęp ,który zrobiliśmy tej nocy został rozerwany przez fakt, że zupełnie nie czułam ręki i musiałam skorzystać z toalety jak jeszcze nigdy wcześniej.
„Nie mam ochoty się ruszać”, powiedział w końcu ,wywołując u mnie lekki chichot. Jak ktoś tak całkowicie mógł zawładnąć mój umysł, zwłaszcza ktoś kto przez ostatnie tygodnie ledwo się do mnie odzywał poza zwykłymi uprzejmościami, prowadząc aż do tej chwili?
„Ja również”. Milczeliśmy przez chwilę rozkoszując się wzajemnym komfortowym towarzystwem, zanim się odezwałam. „Boz, musimy porozmawiać. Później, to znaczy. Kiedy będziesz gotowy”.
Westchnął ciężko i poczułam jego ciepły oddech we włosach. „Wiem. Porozmawiamy ok? Tylko…jeszcze nie teraz”, kiwnęłam lekko głową i oboje nadal obejmowaliśmy się nawzajem. Wydaje mi się , że baliśmy się tego, że jeśli jedno z nas się ruszy odrobinę tego drugiego już nie będzie.


Przestałam chodzić wokół pokoju gdy poczułam się spokojniejsza na to wspomnienie. Prawdę mówiąc od tamtej pory nie było wcale tak łatwo, ale przynajmniej powiedział mi co czuje, co myśli. Pomimo tego ,że wiedział iż jego myśli mogą mnie przerazić. Jestem mu wdzięczna za to. Serce mi się kraje gdy widzę jak walczy nie będąc w stanie nic zrobić. Słysząc jak mówi o rzeczach, które pojawiają się w jego głowie, rzeczach o których myślał by sobie zrobić, przerażają mnie one. Ale jak powiedziałam jestem wdzięczna. Pewnie już dawno bym go straciła gdyby nie był w stanie uwolnić się od ciężaru samego siebie. Czasami walczy z takim nerwowym poruszeniem, który sprawia jakby angielski był jakimś obcym językiem dla niego. Wiem ,że nie jest mu łatwo powiedzieć co ma na myśli, ale to tylko sprawia ,że jego czyny są bardziej wzruszające.

Miewamy też dobre chwile. Jesteśmy razem prawie bez przerwy. Czasami po prostu siedzimy w ciszy, albo gdzieś wychodzimy i świetnie się bawimy. Emily zaczęła go nawet nazywać moim chłopakiem. Jakie to niedorzeczne? To znaczy , najpierw jesteśmy przyjaciółmi, naprawdę bliskimi przyjaciółmi. Następnie , chłopak? Czuję się za stara by używać określenia chłopak. To szalone.

Pod każdym względem jesteśmy sobie bliżsi niż kiedykolwiek. Nawet podczas naszych najlepszych czasów kiedy jeździliśmy razem jako Dawid 55 nigdy nie byliśmy blisko tak jak teraz.
Uśmiecham się zanim ponownie spoglądam na zegar. Poważnie gdzie do diabła on jest? Jedyne sensowne wyjaśnienie to takie , że coś musiało się stać w drodze powrotnej na posterunek. Ale jeździł dziś z Sully’m. Sullivan to jedyna osoba , której ufam na tyle by Bosco jeździł z nim w swoim pierwszym dniu pracy. Nigdy nie wciągnął by Bosca w żadne wezwanie po ich zmianie i nie dałby mu się namówić na coś głupiego.

Zaczynam wymyślać różne scenariusze w głowie, odnośnie tego czy był gotowy by wrócić do pracy i co mogłoby się stać gdyby nie był. Ale chyba ktoś by mnie powiadomił, prawda? To znaczy gdyby coś strasznego się wydarzyło na pewno Sully albo Swersky zawiadomili by mnie. Akurat w momencie gdy panika zaczyna we mnie narastać, słyszę przekręcany zamek i widzę jak wchodzi bardzo wyczerpany Bosco.
Kiedy zamyka drzwi za sobą wreszcie jestem zdolna wziąć głęboki oddech.

„Boz”, odzywam się cicho, uświadamiając go o mojej obecności.
„Hey”, jeśli na jego twarzy pojawił się wyraz przyjemnej niespodzianki był ukryty pod kompletnym wyczerpaniem.
„Co tutaj robisz?” Teraz jestem pewna , że kąciki jego ust uniosły się, a jego oczy rozjaśniły się odrobinę.
„Kiedy powiedziałeś, że się spóźnisz, pomyślałam że może z godzinę więc zamówiłam pizzę i pokręciłam się trochę, nie przypuszczałam że będę czekać tak długo”, odpowiadam szyderczym tonem kiedy on ściąga buty, a następnie podchodzi do mnie. Przyciąga mnie by mnie objąć, co w ciągu ostatnich tygodni stało się nie tylko mile widziane, ale i oczekiwane.

Spojrzenia na twarzach naszych współpracowników były bezcenne kiedy zaczynał dziś służbę. Celowo kręciłam się koło frontowego biurka czekając na jego przyjazd. Chciałam zobaczyć jego minę kiedy wejdzie na posterunek i przyjmie wszystkie pozdrowienia i gratulacje. Kiedy w końcu się pojawił , nie mogłam ukryć uśmiechu. Ignorując wszystkich obecnych podszedł do mnie obejmując mnie tak długo ,że twarz mu pojaśniała od jego własnego wielkiego promieniejącego uśmiechu. Tak bardzo szczęśliwego nie widziałam go od lat. Nie pamiętam nawet ostatniego razu, tak dawno to było. To było przed tym zanim został postrzelony, zanim ja zostałam postrzelona, zanim zaczął pracować w wydziale zwalczania przestępczości z Cruz. Jestem tego pewna.

Objęłam go mocniej kiedy próbował się odsunąć gdy staliśmy w centrum jego pokoju.
„Martwiłam się”, wyszeptałam ledwie słyszalnie. Nie wahał się by mnie przytulić mocniej kiedy nie chciałam go puścić.
„Przepraszam ,Faith. Natrafiliśmy na ogromny karambol, autobus pełen ludzi się wywrócił. Nie mogliśmy odjechać zanim się wszystko nie wyjaśniło z chłopcem, którego rodzice zaginęli”, odsunęłam się w końcu i poprowadziłam go na kanapę, jego dłoń trzymała moją, usiedliśmy do siebie twarzą w twarz, nasze ręce wciąż były złączone.
„Wszystko się wyjaśniło?”
„Tak, znaleźliśmy ich żywych”, zamilkł wpatrując się w nasze połączone ręce. „Cały czas myślałem o tym jak jestem wkurzony ponieważ nie będę w stanie cię dziś zobaczyć co jest zawsze najjaśniejszym punktem mojego dnia”, poczułam ,że się rumienię pod wpływem jego wzroku. Zawsze wiedziałam ,że Bosco jest łagodny, ale nigdy słodki. A ostatnio otrzymuję jedną wielką dozę słodkości. Powiedział mi kiedyś ,że specjalnie wymyślał te wszystkie przygnębiające rozmowy, które stały się naszym udziałem tak częste, że jeśli nie pokazałby się od tej drugiej lepszej strony to bym się wokół niego przestała kręcić. Zna mnie lepiej niż ja sama. Myślę, że on wierzy w to że potrzebuje wymówki by być do mnie przywiązanym, nic bardziej błędnego.

„Jak ci minęła reszta dnia?” Pytam pochylając głowę na oparciu kanapy, obserwując go. Jego oczy są tak zadumane i poważne.
„Tak naprawdę?” Potakuję. Napotyka mój wzrok i uśmiecha się szeroko.
„Miło było poczuć się znów potrzebnym”, jego głos jest cichy, odwraca wzrok ode mnie kiedy mówi.
„Bosco”, odzywam się, ale ucina mnie i nie mogę powiedzieć nic więcej.
„Wiesz o co mi chodzi ,Faith. Przez obcych…ludzi ,którzy mnie nie znaja, a muszą na mnie polegać. Chyba…chyba zapomniałem jakie to uczucie”. Odwraca się by na mnie spojrzeć. Kiwam głową uśmiechając się lekko do niego.
„Rozumiem cię”, przytakuje i wiem ,że ta rozmowa jest skończona.
Zabiera swoją rękę kładąc ją na oparciu kanapy dając mi możliwość by się do niego przytulić. Jego ręka spoczywa na moich ramionach. To również stało się ostatnio bardzo częste.
„Chyba w końcu rozumiem przez co przechodził Fred…przez wszystkie te noce kiedy wracałam późno do domu. Zawsze oczekiwałam od niego ,że będzie wiedział że nic mi nie jest. To wcale tak nie działa”, zaczął powoli i delikatnie masować moje ramię. Oplotłam swoje ręce wokół jego tali, rozkoszując się ta intymną bliskością. „Martwiłam się, Boz. Naprawdę strasznie się martwiłam…że nie będziesz gotowy i stanie się coś czemu nie będziesz mógł podołać…”, czuję jak niepokój ponownie we mnie wzrasta, więc milknę biorąc głęboki oddech.

Czuje jak się we mnie wpatruje , ale nie mogę na niego spojrzeć. Więc opuszczam twarz ,odwracając wzrok.
„Czuję się jak idiotka. Nie poznaje siebie samej. Nie jestem…histeryczką. Jestem opanowana , tak właśnie robię. Nie wariuję kiedy mój chłopak spóźnia się wracając z pracy. Nie kwestionuję jego postępów. Nie…”, w tym momencie dotyka mojego podbródka kierując go tak, że na siebie patrzymy. Na jego twarzy pojawia się ironiczny uśmiech. Cholera te oczy łapią mnie za każdym razem.
„Chłopak?” Jego oczy błyszczą kiedy zamienia to jedno słowo w pytanie. Siedzę tak ,jego ramiona wciąż wokół mnie, a moja buzia szeroko rozdziawiona . Nie potrafię wymyślić nic sensownego. Czy ja naprawdę powiedziałam chłopak? Czemu do diabła powiedziałam coś takiego? Mój Boże naprawdę jestem idiotką. Szyderczy uśmiech na jego twarzy się powiększa kiedy widzi horror w moich oczach i moją całkowitą niezdolność do powiedzenia czegokolwiek.
Czy on się roześmiał? Jestem tego pewna , co sprawia że mój umysł wiruje jeszcze szybciej. Ok. wiec nie jest zły, ale rozbawiony. Nie jestem pewna czy to dobrze czy źle. Muszę coś powiedzieć, nie mogę tak siedzieć z zagubionym wzrokiem na moim obliczu. Ale nie potrafię. Cieszę się ,że w ogóle pamiętam jak oddychać.
Mój wzrok zaczyna się rozjaśniać kiedy widzę jego twarz zmierzającą do mojej. Wpatruje się w moje usta kiedy w końcu całuje mnie. Delikatność jego ust i całkowita właściwość sprawiają, że czuję cudowną jasność umysłu. Wszystko wydaje się na miejscu i po raz pierwszy widzę moje życie takie jakie powinno być.
Kiedy powoli się odsuwa nie mogę przestać gapić się na jego usta. Te magiczne usta ,które sprowadziły wszystko na właściwe miejsce.
„Czy ,powinienem tego nie robić?” Pyta mnie cicho po chwili. Jego głos sprowadza mnie do rzeczywistości i mogę spojrzeć w jego oczy gdzie widzę nerwowe oczekiwanie. Wiem ,że nie powinnam ale fakt, że on jest tak samo niepewny jak ja rozgrzewa moje serce.
Uwielbiam to jacy skrępowani jesteśmy, moje policzki stają się coraz gorętsze, a uśmiech się powiększa. Boże , czuję się jakbym miała szesnaście lat.
W końcu jestem zdolna by pokręcić głową. „Nie ,Nie, to było dobre. Powinieneś był to zrobić”, znowu pojawia się ten ironiczny uśmiech. Delikatnie chichocze wiedząc jak bardzo jestem podenerwowana. Zanim mogę powiedzieć coś więcej znowu czuję jego usta. Czuję jak się uśmiecha kiedy oplatam ręce wokół jego szyi przybliżając się do niego bardziej.

Nigdy się tak nie czułam. Dotyk jego rąk na moich plecach kiedy przyciąga mnie na swoje kolano, siedząc na nim okrakiem jest dla mnie zbyt niesamowite. Kiedy czuję jego ręce na biodrach, jego palce muskają moją skórę, w żołądku czuje łaskotanie i stwierdzam, że dobrze że nie stoję bo inaczej już dawno bym się przewróciła.
W końcu przerywam pocałunek ze wszystkich innych i obejmuje go mocno. Odwzajemnia mój uścisk bez wahania i siedzimy tak w objęciach przez jakiś czas zanim jedno z nas się odzywa.
„Więc…chłopak, tak?” Szepta wtulony w moją szyję. Tym razem nie słyszę szyderstwa.
„Tak…masz z tym jakiś problem?”
„Żadnego”, obejmuje mnie mocniej, całując moją szyję i uwalniając ponownie motylki. „Wspomniałaś coś o pizzy kiedy wszedłem”, uśmiecham się dając motylkom wygrać i tak walczyłam z nimi zbyt długo.
Powrót do góry
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/04/19, 7:19 pm    Temat postu:

Jej, to było słodkie Wink Jak czytam te ficki o Bosco i Faith, to mam ochotę uśmiechać się do monitora Very Happy
Czekam na więcej :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/04/19, 7:25 pm    Temat postu: :)

Scu - masz ochotę? Ja się uśmiecham Wink Może to wygląda głupio, ale powstrzymać się nie mogę Razz

Opowiadanie jak zwykle świetne Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/04/19, 7:40 pm    Temat postu:

Uśmiecham się, uśmiecham Wink Ale to głupie i najchętniej sama bym się z siebie śmiała ;D
A opowiadanko super, uwielbiam czytać ficki Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Gość






PostWysłany: 06/04/20, 11:37 am    Temat postu:

Dzięki Very Happy
Dzięki Very Happy
Dzięki Very Happy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin