Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 07/09/02, 3:29 pm    Temat postu:

Fajne, fajne. Ciekawa ta sprawa. Smile Dobrze, że wplatasz tutaj takie wątki, ja zawsze o nich zapominam w moich opowiadaniach. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inez
Porucznik



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OchlaCity

PostWysłany: 07/09/02, 9:16 pm    Temat postu:

skonczylam pisac kolejna czesc wiec czytajcie i komentujcie. sorry za ewentualne bledy ale szybko to pisalam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 07/09/03, 2:27 pm    Temat postu:

Hm, ze tak powiem nie widze na razie nic nowego. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inez
Porucznik



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OchlaCity

PostWysłany: 07/09/03, 3:48 pm    Temat postu:

i jak ci sie podoba bo opowiadanie jest na poprzedniej stronie, dopiero wieczorem moglam go dokonczyc

btw. a jak tam twoje opowiadanie Cruz bo czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 07/09/03, 4:56 pm    Temat postu:

Hehe, bardzo mi się podoba. Co prawda nie przepadam za Faith, ani za Millerem, ale akcja z postrzeleniem Faith była super. Very Happy Poza tym strasznie mi się podobało to jak Bos się o nią martwił, no i jak jej wyprawił całe kazanie Laughing

A moje opowiadanie? Hm, szczerze mówiąc nie wiem. Chciałabym coś wymyślić, ale nie mam teraz żadnego pomysłu. Ale obiecuję, że będę intensywnie myśleć, aż czegoś nie wymyślę. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inez
Porucznik



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OchlaCity

PostWysłany: 07/09/04, 11:32 am    Temat postu:

Fajnie ze ci sie podoba Very Happy co do Feith&Miller to niedlugo szykuja sie male zmiany ale narazie nic wiecej nie zdradze Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inez
Porucznik



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OchlaCity

PostWysłany: 07/11/20, 2:08 pm    Temat postu:

Hej napisalam kolejna czesc. Czytajcie i komentujcie jak sie wam podoba Very Happy


Część 6
Po tej nocy coraz częściej spotykałam się z Johnem. Raz on nocował u mnie a następnie ja u niego. Całe szczęście że Emily nie miała nic przeciwko temu. Kilka dni temu spytałam się jej delikatnie co myśli o Johnie. A ona powiedziała:
- mam najważniejsze żebyś ty była szczęśliwa. Lubie Johna, akceptuje go i cieszę się że dobrze się wam układa.
Po tych słowach uściskałyśmy się mocno.

- Feith
Oderwałam oczy znad papierów i zobaczyłam stojącego obok mnie Millera.
- tak?
- Feith, przepraszam cię ale muszę odwołać naszą kolacje. Niestety muszę jechać do Denver na jakieś spotkanie
- a ile cię niebędzie?
- 2 lub 3 dni, zobaczymy jak to pójdzie
- no nie wiem jak ja wytrzymam bez ciebie te 3 dni, będzie ciężko
- kochanie, będę do ciebie dzwonił, nawet nie zauważysz jak mnie nie będzie
- o której masz samolot?
- za 3 godziny, właśnie jadę do domu się spakować
- to zadzwoń do mnie jak przylecisz dobrze?
- zadzwonie, obiecuje - powiedział John i pocałował mnie na pożegnanie
Kurcze - pomyślałąm - i co ja będę robić przez te 3 dni, już wiem pochodze po sklepach za prezentami na gwiazdkę.
Był dopiero początek grudnia, ale wszyscy nowojorczycy wpadli już w świąteczny nastrój, choć nie spadł jeszcze śnieg.
Nagle zadzwoniła moja komórka.
- Feith Yokas - powiedziałam
- Feith z tej strony Madeline, nieprzeszkadzam ci?
- cześć, pewnie że nie
- słuchaj masz może wolny wieczór?
- tak się składa że mam, a co masz jakiś pomysł?
- pewnie że mam - zaśmiała się Madeline - może spotkamy się dziś wieczorem i pójdziemy do jakiegoś baru.
- pewnie że tak, kończę pracę o 17, spotkamy się przed posterunkiem
- dobra , to do zobaczenia wieczorem
- cześć

O godzinie 17 pochowałąm wszystkie papiery, ubrałam się i pożegnałam się z Jellym. Przed komisariatem czekała już na mnie Madeline. Uściskałyśmy się serdecznie.
- to co proponujesz na początek? - zapytała mnie Maddy
- wiesz co, może najpierw pojedziemy do mojego domu i ja się przebiorę i pomyślimy gdzie pójść
- ok

Siedziałyśmy już od godziny w jakimś barze kiedy usłyszałam że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Bosca i Sully'ego idących do naszego stolika.
- cześć chłopaki, co tu robicie?- zapytałam
- przyszliśmy się odprężyć po pracy. Możemy się dosiąść - zapytał Bosco
- pewnie - powiedziałyśmy razem z Maddy
- a co to za piękna pani ci towarzyszy? - zapytał Sully
- aaa zapomniałam przedstawić ....
- widzę Feith, że cierpisz już na sklerozę
- tak Bos na sklerozę maniakalno-depresyjną i na dodatek to ostatnie stadium choroby. Madeline przedstawiam ci mojego stukniętego przyjaciela Bosca, a to jest Sully. Pracujemy razem na 55 posterunku. A to jest Madeline moja przyjaciółka z liceum.
- John Sullywan miło mi panią poznać - powiedział Sully i wyciągnął rękę do Maddy
- a ty co tu właściwie robisz Fay, nie jesteś ze swoim Johnym Millerkiem?
- Bosco, wiesz co? czasami mam wrażenie że jesteś największym kretynem świata.
- oj przepraszam - powiedział Bosco i podszedł do mnie i pocałował w policzek - wybaczysz mi?
- jak postawisz nam wszystkim piwo to ci wybaczę
- ok to ja już lecę
Kiedy Bosco poszedł do baru po piwo Madeline spojrzała na mnie i zapytała się:
- wy tak zawsze się kłócicie?
- czasem, ale u nas to normalne, kłócimy się i zaraz godzimy
Po chwili Bosco przyniósł piwo i wszyscy wypiliśmy za nasze zdrowie.
- mam pomysł - powiedział Bosco - zagrajmy w bilard
- - dobry pomysł - powiedziała Madeline i wszyscy poszliśmy w stronę stołu bilardowego. Na szczęście jeden był jeszcze wolny wiec ustawiliśmy się wokół niego. Graliśmy w parach, ja z Bosciem, a Maddy z Sullym. Madeline i Sully nie mieli z nami szans. Ja i Bosco jesteśmy mistrzami w bilardzie. Po godzinie zabrakło nam piwa więc wysłałyśmy chłopaków do baru. Śmiałyśmy się do rozpuku z Maddy bo Sully Z Bosciem tak zabawnie szli.
- Feith, a kto to jest ten John o którym wspominał Bosco?
- to porucznik na naszym komisariacie, a ja się z nim spotykam od kilku tygodni.
- to coś poważnego?
- raczej tak, bo spotykamy się dość często, ale dzisiaj John musiał jechać do Denver na jakieś spotkanie czy coś tam.
Po chwili wrócili Bosco i Sully z butelkami piwa dla nas.
- czy mogę cie prosić do tańca - zapytał Sully Madeline kiedy usłyszeliśmy pierwsze takty muzyki
- oczywiście - i razem poszli na parkiet, a po chwili Bosco i mnie poprosił do tańca
- nigdy bym nie pomyślała, że ty i Sully możecie się kumplować - powiedziałam do Bosca
- no wiesz, wyjaśniliśmy sobie z Sullym kilka nieporozumień i już teraz wszystko między nami gra. Ale zobacz jak oni fajnie razem wyglądają
- kto?
- no Sully i Madeline. Pasują do siebie nie uważasz?
- Bos ty i takie skojarzenia? Nigdy nie myślałam że dożyje dnia w którym usłyszę takie słowa z twoich ust - powiedziałam i zaczęłam się śmiać
- nabijaj się dalej ze mnie, ale mówię ci, że coś będzie między nimi.
Popatrzyłam uważnie na Sullego i Maddy. Może rzeczywiście coś między nimi będzie.
Kiedy skończyła się piosenka poszliśmy pograć jeszcze w bilard. A kiedy o 2 w nocy zamykali już lokal pojechaliśmy każde do swojego domu.

Następnego dnia obudził mnie telefon.
- tak słucham - powiedziałam zaspanym głosem
- Feith, to ty?
- usłyszałam głos Johna - dobrze sie czujesz?
- Jezu, John czemu mnie budzisz w środku nocy?
- jaki środek nocy, Fay jest 10 rano, co ty taka niewyspana?
- byłam razem z Madeline, Bosciem i Sullym w barze i wróciliśmy ok 3 do domu
- to ładnie balowałaś, sądząc po twoim głosie to musiałaś dużo piwa wypić. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, a po skończonej rozmowie poszłam do kuchni zrobić sobie dużą kawę.

- -Feith - zagadnął mnie Sully następnego dnia w pracy
- cześć Sully, co tam słuchać?
- w porządku, fajny wieczór razem spędziliśmy
- a jak ci się podobała Madeline? - zapyałam
- to fajna kobieta, umówiliśmy się na kolejne spotkanie
- to super, może jeszcze kiedyś wybierzemy się gdzieś razem większą grupą
- to na pewno, oo idzie Ty z Sashą - powiedział Sully, a ja spojrzałam w ich kierunku
- cześć Feith, Sully - powiedzieli Ty i Sasha
- cześć, miło was widzieć - powiedziałam
- dobrze, że was spotkaliśmy - zaczął Ty - bo mamy do was prośbę
- tak?
- bo pobieramy się i chcielibyśmy was prosić na naszych świadków - powiedziała Sasha patrząc na mnie niepwenie.
Trochę zdziwiła mnie ta prośba, bo kiedyś Monroue na mnie kablowała ale w sumie co mi zależy, w końcu kiedyś dobrze nam się rozmawiało
- ja się zgadzam - powiedziałam i zaraz Sasha uścisnęła mnie serdecznie
- Ty to będzie dla mnie zaszczyt zostać twoim drużbą - powiedział Sully i uścisnął dłoń Ty'owi
- a na kiedy zaplanowaliście ślub?
- 30 stycznia
- Sasha, Ty przepraszam was, ale muszę już iść - powiedziałam
- ok, dzięki Feith, że się zgodziłaś - powiedział Ty
- nie ma sprawy, to na razie - powiedziałam i poszłam do swojego biura.
Jellego nie było więc mogłam w spokoju dokończyć wypełnianie masy niepotrzebnych papierów.

Około popołudnia wpadł do mnie John
- cześć kochanie - powiedział
- cześć
- masz może coś zaplanowane na wieczór
- nie, nie mam
- to zapraszam cię na kolacje, wpadnę po ciebie o 19 dobrze?
- dobra, będe czekać
- aha, ubierz się w tą niebieską sukienkę. Do zobaczenia wieczorem - powiedział John i wyszedł

o 20 wchodziliśmy do najbardziej znanej restauracji w Nowym Jorku. Nigdy w niej nie byłam bo jest tam bardzo drogo.
Podszedł do nas kelner
- mamy zamówiony stolik na nazwisko Miller - powiedział John
- tak oczywiście, już państwa zaprowadzę.
Kelner zaprowadził nas do stolika przy którym siedziały już dwie osoby.
- Emilly, Charlie, co tu robicie? - zapytałam zdziwiona
- ja ich zaprosiłem - powiedział John - chciałam abyśmy zjedli kolację w czwórkę.
Usiedliśmy przy stoliku, a kelner przyniósł nam karty.
- wybierzcie to na co macie ochotę, cena nie gra roli - powiedział John
- blee, tu są same okropieństwa - powiedział mój syn
- Charlie, nie świruj, napewno jest tu coś co będzie ci smakować
- no dobra, ja chcę kurczaka
- a ty Emily?
- ja też poproszę kurczaka
- Feith?
- ja wezmę zupę z pieczarek
Po chwili podszedł kelner i John zamówił.
Spędziliśmy w czwórkę miły wieczór. Kiedy tak razem siedzieliśmy zauważyłam, że John, Emilly i Charlie dobrze się razem dogadują. Bardzo mnie to ucieszyło, bo oto właśnie mi chodziło, aby oni się polubili.
Kiedy kelner przyniósł nam desery nagle ucichły śmiechy dzieciaków, a John zrobił się poważny.
- Feith wiesz że cię kocham i że lubię twoje dzieci. Razem nam dobrze we czwórkę. Dlatego w obecności Emilly i Charliego chciałbym cię prosić o rękę - John wyciągnął z kieszeni marynarki malutkie pudełeczko i położył je na stoliku - czy zostaniesz moją żoną?
Cała trójka patrzyła się na mnie, a ja wzięłam do ręki pudełeczko, otworzyłam je i zobaczyłam przepiękny pierścionek. Włożyłam go na palec i powiedziałam
- tak zostanę twoją żoną
John mnie pocałował, a po chwili Em i Charlie nas uściskali.

- Boże nie mogę uwieżyć, że niedługo zostanę twoją żoną - powiedziałam rano do Johna kiedy szykowaliśmy się do pracy.
- musisz się do tego przyzwyczaić Feith Miller
- zobacz jak to pasuje do siebie, o wiele lepiej niż Feith Yokas. Wiesz kiedy Fred powiedział, że chce rozwodu, nigdy nie sądziłam że znowu się zakocham.
- ja cię nigdy nie opuszczę tak jak to zrobił Fred. Obiecuje
- kocham cię - powiedziałam i pocałowałam Johna
- ja też cię kocham

Po przyjeździe do komisariatu każde z nas poszło do własnego pokoju.
Ja jak zwykle miałam dużo roboty.
Po południu przyszedł do mnie Bosco.
- cześc Feith
- cześc Bosco
- wiesz czego się dowiedziałem?
- no mów
- Sasha i Ty biorą ślub
- wiem o tym, bo będę świadkiem na ich ślubie, a ty będziesz w przyszłym roku gościem na dwóch ślubach.
- jak to na dwóch?
- na Ty i Sashy i na moim - powiedziałam i wyciągnęłam w stronę Bosca rękę z pierścionkiem
- wow.... nie, no gratulacje, a kiedy się zaręczyliście?
- wczoraj w restauracji, byli z nami Emiuly i Charlie
- jeszcze raz gratuluje, a może to razem uczcimy wieczorem
- dobra, tylko zapytam się czy Johnowi posuje
- taa, dobra to pytaj, a później uzgodnimy gdzie i o której - powiedział Bosco i wyszedł
Bosco wydawał się jakiś dziwny, no ale może ma jakieś kłopoty z panięką.

Bosco - powiedziałam do mojego przyjaciela, który wchodził akurat do komisariatu z Liz - jak chcesz to możemy się dzisiaj spotkać, ale we dwójkę bo John jest zawalony robotą i nie wyjdzie z biura przed północą.
- ok to przyjdź do mnie o 19
- dobra, to do wieczora, cześć Liz
- cześć Feith
- do wieczora.

Kiedy wieczorem przyszłam do Bosca już przed drzwiami czułam zapach mojej ulubionej zapiekanki
- Bos ty podlizywaczu, znowu coś nabroiłeś a ja mam pomóc ci to naprawić - powiedziałam kiedy Bosco otworzył mi drzwi.
- ależ skąd, ostatnio jestem bardzo grzeczny- wystrzerzył do mnie zęby
- ty coś kombinujesz, ale niech ci będzie
- choć zjedzmy zapiekankę zanim zrobi się zimna.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Cicho grała muzyka.
- na kiedy planujecie ślub - zapytał Bosco
- jeszcze nie ustaliliśmy terminu. Na pewno w nowym roku, tak żeby Sasa i Ty wrócili z podróży poślubnej.
W radiu leciała akurat moja ulubiona piosenka One Republic "Apologize".
- oo Bos daj głośniej radio, leci moja piosenka.
Bosco wstał i zrobił głośniej radio i podszedł po chwili do mnie.
- Feith zatańczysz ze mną - zapytał
- jasne - powiedziałam i wstałam od stołu i zaczęliśmy tańczyć.
- Feith muszę ci coś powiedzieć zanim będzie za późno - powiedział Bosco patrząc mi w oczy
- co za późno?
- Feith.... nie możesz wyjść za Millera
- co?... Bos o czym ty mówisz
- nie możesz wyjść za niego bo cię kocham
Patrzyłam na niego nieprzytomnym wzrokiem
-od kiedy?
- od kiedy tylko pamiętam. Feith proszę cię nie wychodź za niego za mąż - powiedział Bosco i zaczął mnie całować, a j mu oddawałam te pocałunki. Musiałam, bo nigdy nie czułam jak ktoś może tak cudownie całować. Nie wiem co się ze mną działo.
Nadal mnie całując Bosco zaprowadził mnie do swojej sypialni i położył na łóżku.
- kocham cię Feith.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 07/11/22, 12:32 am    Temat postu:

Wow, zajebiste. Very HappyVery Happy Doczekalam sie nowej czesci. Wink Fajnie Very Happy
Podobala mi sie imprezka, fajnie, ze znalazlas kogos Sully'emu. Wink
Bosco jest przeslodki, scena zareczyn Millera z Yokas bardzo fajna, w ogole przyjemnie sie czyta, a to juz cos, bo nie znosze Faith i dziwie sie ze z takim zapalem czytam fick o niej. Very Happy
Koncowka rozwalajca. Nie jestem do konca z para B/F, ale moze byc ciekawie, bo Faith zamotala. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inez
Porucznik



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OchlaCity

PostWysłany: 07/11/22, 5:48 pm    Temat postu:

fajnie ze ci sie podoba Very Happy niedlugo sprobuje napisac cos nowego i niemoge sie doczekac twojego opowiadania.


btw. martusia jak przeczytasz to opowiadanie to daj mi znac na gg lub e-maila co o nim sadzisz Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 07/12/26, 6:40 pm    Temat postu:

Noo, gdzie nowa czesc?Razz Chce cos nowego, hehe. Wlasnie sie staram zabrac za moje opowiadanie. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inez
Porucznik



Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: OchlaCity

PostWysłany: 07/12/28, 3:11 pm    Temat postu:

A oto nowa czesc. Specjalnie dla ciebie Cruz zebys miala co czytac jak mnie nie bedzie

Część 7
Kiedy następnego dnia obudziłam się Bosco nadal leżał koło mnie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że przespałam się z moim najlepszym przyjacielem. Ale czy żałowałam. Nie, to była najpiękniejsza noc w moim życiu. Patrząc w oczy Bosca czuła, że nie liczy się nic innego oprócz nas.
- cześć – wyrwała mnie z zadumy głos Bosca
- cześć – powiedziałam wstając jednocześnie z łóżka, ale nagle poczułam na swoim ramieniu dłoń Bosca
- Feith, tak długo na ciebie czekałem i teraz nie pozwole ci uciec
- ale ja nie uciekam, po prostu chcę się ubrać
- kocham cie i chce być z tobą
- Bos, jestem z Johnem zaręczona, kochamy się i mamy wziąć ślub
- ślub z Johnem? Przecież ty go nie kochasz, bo gdyby tak było obyś się ze mną nie przespała
Patrzyłam na Bosca i wiedziałam, że mówi prawde. Przecież gdybym naprawdę kochała Millera to bym go niezdradziła.
- Feith musisz mu powiedzieć prawdę, nie możesz okłamywać ani siebie ani jego.

Gdy przyjechałam do domu nie było ani Johna ani Emily. Trudno porozmawiam z nim po pracy. Gdy przyjechałam na komisariat moje biurko jak zwykle było zawalone papierami. Jelly była na urlopie, więc wszystkie sprawy spadły na mnie. Ale dzisiaj nie miałam siły myśleć o tych wszystkich sprawach. Cały czas zastanawiałam się jak ja powiem Johnowi, że go zdradziłam.
Po południu jednak John sam do mnie przyszedł
- hej kochanie, wczoraj zasiedziałaś się u Boscorellego, mhm znów ta zazdrość, dobra koniec tego, ufam ci w każdej sprawie
- umh, John musimy porozmawiać
- to brzmi groźnie, ale pogadamy o tym w domu ok.?
- dobrze, tylko, że ….- niedokończyłam bo do pokoju wpadł Davis
- Feith, słuchaj czy mogłabyś nam pomóc, o panie poruczniku w sumie to dobrze, że pana widzę. Mamy dzisiaj nalot na dilerów narkotyków i przydałoby nam się jak najwięcej funkcjonariuszy. Czy mogę na was liczyć?
- jasne, że tak – odpowiedzieliśmy wspólnie z Jonem
- to nie traćmy czasu, liderzy są w swojej melinie, szczegóły powiem po drodze.

Kiedy wpadliśmy do kryjówki przestępców, ci zaczęli do nas strzelać. Zapowiadała się długa wymiana ognia, ale na szczęście Ty, Brandon i pozostali chłopcy z wydziału zwalczania przestępczości byli dobrze przygotowani do tego nalotu. Dobrze wiedzieliśmy, kto jest grubą rybą w tym gangu. Nagle dilerzy wyciągnęli cięższą broń, więc musieliśmy się ukryć. Nagle kątem oka zobaczyłam, że John podnosi się i zaczyna strzelać do uciekającego faceta. Ten odwrócił się i wycelował w Johna swój pistolet. Usłyszałam serię strzałów i zobaczyłam, że John upada. Nie patrząc na nic pobiegłam do niego. Był cały zakrwawiony i nieprzytomny.
- John, kochanie nie umieraj proszę – wołałam do niego cały czas.
Ktoś musiał wezwać karetkę, bo po chwili do magazynu wbiegli Carlos i Grace. Szybko zabrali Johna do ambulansu.
- czy mogę jechać z wami? – zapytałam
- tak, ale szybko wskakuj, bo w szpitalu już na nas czekają
Jechaliśmy przez miasto na sygnale, a ja się modliłam, żeby tylko John przeżył.
W karetce na chwilę otworzył oczy, popatrzył się na mnie i powiedziała: kocham cię.
- John proszę cię wytrzymaj jeszcze trochę, już prawie jesteśmy w szpitalu.
Po przyjeździe do szpitala, szybko zabrali Johna na sale operacyjną. Po kilku minutach otaczał mnie tłum policjantów.
- Feith, nie martw się on na pewno przeżyje, ma silny organizm – powiedział Carlos i razem z Grace wyszli ze szpitala, bo mieli kolejne wezwanie.
Koło siebie zobaczyła Ty’a i Bosca. Bosco obejmował mnie i coś do mnie mówił, ale ja go nawet nie słyszałam.

Siedzieliśmy w poczekalni, nawet nie wiem ile, może godzinę, a może dwie, kiedy podszedł do nas lekarz operujący Johna
- mam dla pani złą wiadomość. John Miller nie przeżył operacji, miał zbyt liczne rany, robiliśmy wszystko…. – mówił lekarz, ale ja już go nie słuchałam.
To nie mogła być prawda, ja z nim przecież rano rozmawiałam, ja go muszę zobaczyć.
- panie doktorze… chciałabym go zobaczyć
- nie wiem czy to dobry pomysł
- ja muszę- powiedziałam z naciskiem
- dobrze, proszę za mną
Kiedy szłam za lekarzem, tliła we mnie mała iskierka nadziei, że może lekarz się pomylił, może ktoś zamienił karty, może John żyje. Kiedy jednak weszliśmy do sali operacyjnej, musiałam się uporać z brutalną prawdą, on nieżyje . John Miller, mój narzeczony nieżyje.

Nie mogłam dłużej przebywać w szpitalu. Szybko wybiegłam na dwór. Nagle cały mój świat się zawalił. Łzy zaczęły mi lecieć, bo nie mogłam znieść już żalu. Stałam tam i ryczałam z bezsilności, bólu i rozpaczy. Nagle ktoś do mnie podszedł i przytulił mnie. To był Bosco.
- Bos, on … John … on nie żyje.
- Feith, tak strasznie mi przykro. Boże tak strasznie mi przykro.
Bosco zaprowadził mnie do swojego samochodu i zawiózł do domu.
W domu zaprowadził mnie do pokoju i dał mi jakąś tabletkę, po której natychmiast zasnęłam.

Przez następne dni czułam się jak lalka. Jadłam, chodziłam po mieszkaniu, ale nic nie czułam, a raczej nie chciałam nic czuć. Chciałam jak najdalej odsunąć od siebie myśl, że John nie żyje.
Kilka dni później odbył się pogrzeb. Tradycyjny policyjny pogrzeb. Brałam udział w wielu takich pogrzebach, ale zawsze stałam w szeregu z innymi policjantami. Nigdy się nie zastanawiałam, co mogą czuć żony czy matki zmarłych policjantów. One tam po prostu siedziały, a ja dziękowałam Bogu, że żyje. A teraz siedziałam na ławce jak kiedyś inne kobiety i podobnie jak one otrzymałam flagę z trumny Johna.
Kiedy policjanci wystrzelili honorową salwę, podszedł do mnie jakiś policjant, wręczył mi tą przeklętą flagę i zasalutował. Popatrzyłam na tego policjanta i zobaczyłam, że był to Bosco. Popatrzyłam w jego oczy i zobaczyłam w nich miłość. Wiedziałam, że będzie na mnie czekał, nie musiał mi tego mówić. Tyle lat się przyjaźniliśmy, że rozumieliśmy się bez słów.

Po pogrzebie chciałam wrócić do pracy. Wszyscy wprawdzie się temu sprzeciwiali, ale ja nie mogłam usiedzieć w domu. Będę przynajmniej czymś zajęta, bo w domu Emily we wszystkim mnie wyręczała.
Kiedy weszłam do komisariatu wszyscy się na mnie patrzyli. Niektórzy ze zdziwieniem, a inni z żalem. Ale nie obchodziło mnie to. Niech sobie myślą, co chcą. Kiedy przechodziłam koło biura Johna nawet nie popatrzyłam w tamtą stronę, nie mogłam. Szybko poszłam do swojego pokoju i zajęłam się pracą.

Kolejne dni wyglądały tak samo, chodziłam do pracy, później na grób Johna i do domu. Bosco przychodził do mnie codziennie i starał się mnie podnieść na duchu, ale nie za bardzo mu się to udawało.
Któregoś wieczora byłam sama w domu, co właściwie było dziwne, bo Bosco i Emily starali się nie zostawiać mnie samą. Starałam się czytać jakąś gazetę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Za drzwiami stał Sully.
- cześć, wejdź proszę – powiedziałam
- cześć, nie przeszkadzam ci? – zapytał wchodząc do mieszkania.
- nie coś ty, jestem sama wiec przyda mi się jakieś towarzystwo, chcesz się czegoś napić?
- nie dziękuję, Feith chciałbym z toba porozmawiać
- tak?
- bo widzisz…. Zaproponowano mi stanowisko porucznika naszego posterunku i chciałem ci powiedzieć o tym pierwszej, bo jeśli miałabyś coś przeciwko temu to ja odmówię
- Sully, cieszę się, że zaproponowano ci to stanowisko, bo zasługujesz na nie. Jeśli ktoś ma zastępować Johna to dobrze, że to będziesz ty. Tylko na początku będzie mi trochę ciężko widzieć cię w jego gabinecie, ale to minie. Jest mi po prostu na razie strasznie ciężko bez niego.
- Feith, wiem doskonale, co czujesz. Kiedy umarła Tatiana to zawalił mi się cały świat. Zresztą sama wiesz, w jakim byłem stanie. Ale powoli zacząłem odkrywać, że są powody żeby dalej żyć. I zdarzył się cud, bo dzięki tobie poznałem Madeline. Więc i ty w końcu znajdziesz siłę żeby żyć dalej – powiedział Sully
- dziękuję ci – powiedziałam i podeszłam do Sullego i przytuliłam go.

- o zobacz Sully urządza się w swoim nowym biurze – powiedział Bosco, kiedy weszliśmy następnego dnia do komisariatu.
Naglę drzwi do gabinetu się otworzyły, wyszedł Sully i zawołał:
- Bosco, chodź do mnie na chwilę
- Bos, Sully szefuje nam od 5 minut, a ty już mu podpadłeś, co już się nie przyjaźnicie?
- oh zamknij się – powiedział Bosco, pocałował mnie w policzek i poszedł do Sullego a ja do siebie.
- dobrze, że jesteś – powiedział Jelly na mój widok – mamy wezwanie, powiem ci w samochodzie.
Kiedy już jechaliśmy Jelly zaczął mówić o naszej kolejnej sprawie:
- porwano córkę znanego lekarza Martina Westa, porywacze jeszcze się nie odezwali.
- kiedy porwali dziewczynkę?
- dzisiaj rano, około 9 kiedy szła do szkoły. Świadkowie widzieli jak dwóch zamaskowanych mężczyzn porwali dziecko i odjechali czarnym vanem. Nie było numerów rejestracyjnych.
Kiedy przyjechaliśmy do domu porwanej dziewczynki jej rodzice już na nas czekali.
- czy mieli państwo jakiś wrogów? – zapytałam
- nie, nie mamy, jesteśmy spokojnymi ludźmi – odpowiedział
- a czy grożono państwu?, jakieś listy czy tajemnicze telefony?
- nie, nic takiego nie było
- czy możemy zobaczyć zdjęcie córki? – poprosił Jelly
- oczywiście- odpowiedziała matka dziewczynki – już je przygotowałam i dala mi zdjęcie córki.
- proszę odnaleźć Vanesse, to nasze jedyne dziecko – powiedział Martin West.
- założymy w państwa telefonach podsłuchy, może zgłoszą się porywacze
- dobrze, zgadzamy się na wszystko..

Już mieliśmy jechać, kiedy zadzwonili porywacze z zadaniem okupu.
- chcą miliona dolarów, kiedy my nie mamy takiej sumy – powiedziała pani West.
- nie martw się kochanie, jakoś zorganizuje te pieniądze, odezwą się jutro żeby powiedzieć nam jak przekazać pieniądze.
- proszę się nie martwic, nie pozwolę żeby państwa córce cos się stało, kiedy porywacze powiedzą gdzie nastąpi przekazanie okupu, my wcześniej przygotujemy to miejsce – powiedziałam.

Mam nadzieje, ze uwolnimy dziewczynkę i ze porywacze nic jej nie zrobią – pomyślałam wchodząc do gabinetu.
- będziemy musieli poprosić nowego porucznika o większą liczbę ludzi – powiedział Jelly
- ja to załatwię – odpowiedziałam.
Nagle wpadł do pokoju Bosco
- nie uwierzysz, co się stało
- noo?
- Sully awansował mnie na detektywa
- naprawdę? Jak super , strasznie się cieszę – powiedziałam ściskając Bosca
- musimy to uczcić
- Bosco, bardzo chętnie, ale nie dzisiaj, bo ostatnio nie czuje się zbyt dobrze.
- chora jesteś?
- nie wiem, od kilku dni źle się czuje, może to początki grypy
- ok. jeszcze będzie wiele okazji żeby to uczcić, a ty wracaj do domu i lecz się.

Kiedy wracałam do domu zaszłam do apteki. Wyszłam stamtąd z małym pudełeczkiem.
W domu szlam od razu do łazienki i wyjęłam test ciążowy. Moje złe samopoczucie mogło oznaczać tylko jedno. Niestety wcześniej to zlekceważyłam, nie zwróciłam uwagi na typowe objawy. Kiedy zrobiłam test, wynik był jednoznaczny. Jestem w ciąży, z Bosciem.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 07/12/29, 2:01 am    Temat postu:

Ojej, ale super Very HappyVery Happy Duzo sie dzieje - to ogromny plus! Rozkrecasz sie, zajebiscie sie czyta^^ Fajnie, ze Faith jest w ciazy z Bosco. On jest dla niej taki kochany. Wink Szkoda mi Millera, ale nigdy za nim nie przepadalam, wiec w sumie ;p Sull jako szef musi byc zabojczy. Smile Dziwnie troche, ze Bos przyjal awans, ale nalezalo mu sie, zawsze to powtarzalam. xD
Swietne, oby tak dalej i z niecierpliwoscia czekam na wiecej i wiecej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 08/12/14, 12:05 am    Temat postu:

Inezzzz, ja chce nowa czesc!!! Very HappyVery Happy Przed chwila wrocilam do tego opowiadania i zatesknilam, wiec prosze napisz cos! ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin