Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 Opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/19, 10:49 pm    Temat postu:

ok kolejna część krótka, ale postanowiłam potrzymac Was w niepewnosci troche Very Happy dzis chyba nawet nie ma błędów, ale sie wie wczesna godzina
ok miłego czytania i czekam na komętarze Smile

Część ósma

Pierwsze promienie słońca wpadły przez okno, wyrywając Maritze ze snu. Spojrzała na zegarek 6.30. – hymm jeszcze wcześnie – pomyślała i spojrzała na leżącego obok siebie mężczyznę. Był tam nadal nie odszedł. Bała się, bała się, że kiedy się dowie, że jest zdrowa to odejdzie. Bała się ze był z nią tylko z litości. Ale nadal leżał u jej boku, i nie zanosiło się, żeby zwiał. – To dobrze – pomyślała. Kochała go z całego serca. Tylko raz w życiu tak pokochała mężczyznę. Ale to była zakazana miłość. Przyniosła same przykrości i nieszczęścia, mogła to przewidzieć, ale serce mówiło co innego niż rozum. Od tamtego czasu nie zakochała się już więcej. To dlatego nigdy nie była dłużej z mężczyzną niż 3 miesiące, a gdy on za bardzo się zaangażował wtedy go odpychała. Zresztą tak było z Bosco na samym początku. Bała się ze zrani go, albo co gorsze on zrani ją. Ale to już przeszłść, mało istotne biorąc pod uwagę fakt, że Bosco wrócił i są znowu razem. Tylko tym razem żadne z nich nie zamierza tego ukrywać. Ok. ale już 7.00 trzeba się zbierać, żeby załatwić wszystko nim Bosco wstanie. – wstała z łóżka i zaczęła się ubierać. Poszła do łazienki wyszorowała zęby rozczesała włosy, poczym chwyciła portfel, odznakę i klucze i wyszła z domu, rzucając ostatnie spojrzenie na śpiącego Bosca.

****

- cześć Lette – powiedziała, klękając przed grobem i kładąc na nim białe kalie.- dawno Cię nie odwiedzałam, ale myślałam, że już niedługo się spotkamy. Ale jednak ja jeszcze tu zostaje wiesz? Ciężko mi tu bez ciebie, tęsknie. Ale mam Bosca, pamiętasz go?? To ten uroczy przystojniak z którym kiedyś pracowałam. Kocham go a on mnie więc może coś z tego wyjdzie, znaczy coś więcej. Zastanawiam się czy to nagłe ozdrowienie to nie twoja robota wiesz?? Bałaś się ze przyjdę i skopię ci tyłek? Pewnie, że bym to zrobiła. Zostawiłaś mnie tu całkiem samą. A ty?? Masz tam chociaż rodziców. Czemu tracę wszystko co kocham?? Co robię źle?? Nie wiem, ale obiecuje tym razem nie spieprzę. Kocham Cię. I powiedz rodzicom, że ich też bardzo kocham i żeby mi wybaczyli to co zrobię, ale nie widzę innego wyjścia. Już godzina 9 muszę lecieć myszko, on zaraz tu będzie. Pa pa – powiedziała pocałowała swoją dłoń i przyłożyła do zimnego nagrobka.

****

punktualnie o godzinie 9 pod bramę cmentarza podjechało czarne bmw. Cruz wyszła z bramy i skierowała się prosto do tylnych drzwi samochodu. Otworzyła je i wsiadła.
- witam pani sierżant – powiedział mężczyzna ubrany w garnitur i pocałował ja lekko w policzek.
- Dzień dobry. Masz to dla mnie? – spytała
- Tak załatwiłem wszystko tak jak sobie życzyłaś – powiedział i wręczył jej duża brązową kopertę. – ale na pewno chcesz tego??
- Tak Jimmy chce – powiedziała – chcę zamknąć ten rozdział swojego życia.
- Całkowicie? – zapytał patrząc na nią z pod przymrużonych powiek.
- Tak całkowicie – powiedziała lekko zdenerwowana. Nie lubiła takich pytań. – to chyba jasne – dodała.
- No wiec będziesz musiała wymazać z siebie jeden z dowodów – powiedział uśmiechając się złośliwie – kasy powinno wystarczyć – dodał wskazujac na kopertę i spojrzał na nią czekając na reakcje.
- Tego nie usunę, nie przeszkadza mi – powiedziała lekko zmieszana – zresztą już się przyzwyczaiłam. Ok. muszę lecieć, już późno.
- No to leć, Feniksie – powiedział Jimmy i nim zdążył pocałować ja na do widzenia zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i zniknęła w cieniu drzew.


CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/19, 11:01 pm    Temat postu:

Hmmm... Bardzo, bardzo ciekawe Wink
Podobała mi się "rozmowa" Cruz z Lettie Very Happy
A ten facet to Jimmy??? Czy chodzi o Jimmy`ego? Bo trochę nie zjarzyłam... Wink Ale to "tego nie usunę" daje do myślenia. Czyżby ciąża? Very Happy Oczywiście to tylko moje podejrzenia Wink
Bardzo, bardzo fajna część Very Happy
Czekam na więcej z jeszcze większą niecierpliwością!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/20, 12:29 am    Temat postu:

fajnie własnie o to mi chodziło zeby Was trochę pomęczyc Twisted Evil i dopiero jutro zamieszcze reszte Very Happy
co do Jimmiego nie ma to nic wspolnego z Dohertym. prawdę mowiac to pierwsze imie jakie mi przyszło do głowy.
dla pewnosci powiem ze chodzi o bardziej odległe czasy. wiecej nie powiem bo troche sie wyjasni w następnej częsci ktora juz powstaje ale narazie tylko w mojej głowie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/20, 1:00 pm    Temat postu:

W takim razie nie mogę się doczekać kolejnej częsci, bo rzeczywiście trzymasz nas w niepewności Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/21, 2:06 am    Temat postu:

ok napisałam cosik.troszkę się rozpisałam ale obiecałam, ze jeszcze dzis w nocy wrzucę wiec wrzucam i ide spac:D
mam nadzieje ze trochę wam sie rozjaśni choc jeszcze nie wszystko wyjasniłam to na później. życze milego czytania
p.s Cruz fajniutki nowy banerek Very Happy



Część dziewiąta

- już wstałaś? – powiedział Bosco wchodząc do kuchni – myślałem, że pośpisz dłużej i to ja przyniosę Ci śniadanie do łóżka.
- Wiesz wstałam wcześniej, ale wyspałam się – powiedziała – naprawdę – dodała widząc jego minę. – teraz kiedy wiem, że jeszcze nie umrę śpię spokojnie i poraz pierwszy naprawdę spałam.
- Może to zasługa tego przystojniaka który spał u twego boku – powiedział Bosco szczerząc zęby w pełnym dumy uśmiechu.
- Yhym, albo tego jak mnie utulił do snu powiedziała Cruz odwzajemniając uśmiech.
Bosco podszedł do niej i objął ja delikatnie w talii. Popatrzył głęboko w te piękne oczy i pocałował ja delikatnie najpierw w usta, potem przeszedł do szyi i do ucha. Cruz jękneła cicho. Wiedział jak wprawić ją w dobry humor.
- jeżeli wrócisz ze mną do łóżka – wyszeptał jej do ucha – mogę Cię tak samo skutecznie wybudzić – szepnął znów całując ją po szyi.
Kiedy ją tak całował nie mogła mu się oprzeć, nie potrafiła mu odmówić. A on świetnie o tym wiedział. Wiec rozpinając jej bluzkę zaczął schodzić coraz niżej i niżej. Nie zdążyli już dojść do sypialni. Zostali tam gdzie stali, splątani w miłosnej plątaninie swoich ciał.

****

Maritza podniosła się z kanapy i rozejrzała się. Nie pamiętała kiedy znaleźli się na kanapie. Wszędzie walały się części ich garderoby. Czuła się świetnie, fakt że była trochę wyczerpana. Ale czym było zmęczenie w porównaniu z tym co łączyło ją z Bosco. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Taki z niego twardziel a usnął jak niemowle – pomyślała. Wstała ubrała się w jakąś bluzę Bosca i dżinsy i poszła zaparzyć kawy.
- Bos, wstań śpiochu. Wiesz która godzina?? – powiedziała gładząc go delikatnie po twarzy – choć zrobiłam Ci kawę.
- Yhmm – wymruczał Bosco – podobało się królewnie??
- O tak bardzo – zaśmiała się na widok jego miny – ale jeśli mamy jeszcze dziś odwiedzić 55 to musimy się zbierać.
- Och Ritza proszę, musimy tam iść?? Nie możemy całego dnia spędzić w łóżku??
- Obiecałeś mi, że tam wejdziemy. Proszę – powiedziała naśladując proszące dziecko i zrobiła tak słodką minkę, że tym razem Bosco nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- Ok. już się ubieram – powiedział zerwał się z kanapy i zaczął pospiesznie wrzucać na siebie znalezione na podłodze rzeczy.
- Ale pachnie – powiedział po chwili wchodząc do kuchni – o świeże bułeczki, kiedy je kupiłaś?
- Mówiłam Ci, że wstałam rano, nie chciał mi się spać i poszłam do sklepu – powiedziała, a widząc jego pytający wzrok dodała – i byłam u Lette.
- A przepraszam – wyjąkał
- Nic się nie stało. Po prostu chciałeś wiedzieć. Masz prawo pytać. Nie mam przed tobą żadnych tajemnic.
- Ani ja przed tobą – odpowiedział jej szczerze Bosco.
Zjedli w ciszy śniadanie. W ciszy przebrali się i wyszli z domu. W ciszy trzymając się za ręce przeszli drogę od domu na komisariat 55. Nie musieli rozmawiać, rozumieli się bez słów. To normalne, bo przecież się kochali i nic nie mogło tego zmienić.

****

kiedy weszli na posterunek stanęli jak wryci. Wyglądał prześlicznie. Nowy wystrój, nowe meble. Dla Cruz było to prawdziwym szokiem. Bosco wprawdzie był już tu podczas remontu, ale nie spodziewał się tego co zobaczył. To było po prostu cool. Spojrzeli na siebie i wyszczerzyli zęby w uśmiechu. Dawno nie byli tak szczęśliwi. A teraz przytrafiały im się same dobre rzeczy. Najpierw się zeszli tworząc piękną parę, później okazało się ze Cruz cudem wyzdrowiała i nic już jej nie grozi, a teraz ich ukochany Camelot znów zacznie funkcjonować. Pełnia szczęścia – pomyśleli jednocześnie.
- hej Sally widzę, że już wszystko gotowe – powiedział Bosco widząc nadchodzącego w ich stronę policjanta – kiedy odpalamy silniki?
- Nie ciesz się tak – powiedział Sally z ponurą miną – witam pani sierżant, jak zdrowie? – dodał widząc Cruz
- A dziękuję znakomicie – powiedziała Cruz – a czemu masz taką skwaszoną minę Sally??
- Ach bo niby wszystko gotowe, ale jutro upływają 2 tygodnie jakie dostaliśmy na odnowienie Camelotu
- No i w czym problem przecież skończone już – powiedział Bosco
- Własnie problem w tym, że nie wszystko. Nie mamy już kasy na sprzęt, komputery drukarki lampki kredy tablice, no słowem mamy tylko biurka i stare maszyny do pisania, achyba nie chcesz nadal pracować na tym złomie. Do tego dochodzą jeszcze samochody. Wprawdzie dostaliśmy od miasta 5 nowych radiowozów, ale nasze David 55 i Charlle 55 są w warsztacie i nie mamy kasy żeby opłacić naprawę więc będą stac w warsztacie póki nie zapłacimy. A nikt nie wyobraża sobie tego posterunku bez tych dwóch radiowozów. Wiec sami widzicie, że klapa. Cała robota na marne
- Tego bym nie powiedziała – odparła Cruz i wręczyła Sallemu koperte – każdy dawał coś od siebie na odbudowę posterunku, a to powinno wystarczyc – dodała i uśmiechnęła się szeroko.
Sally otworzył kopertę, wyciągnął z niej czek i rozdziawił usta ze zdziwienia.
- Cruz – wybąkał – tu jest napisane 10000. Skąd ty tyle masz. Nie mogę tego wziąć – dodał oddając jej koperte.
- Daj spokój Sally, to na komisariat nie dla ciebie – powiedziała szczerząc zęby do wpatrzonych w nią mężczyzn. – nie martwcie się mam jeszcze trochę dla siebie, nie oddałam wam wszystkiego – dodała
- Dziękuję Cruz w imieniu wszystkich – powiedział Sally – a teraz jeśli mogę was przeprosić pójdę pozałatwiać resztę spraw. – powiedział, odwrócił się i odszedł.

****


kiedy opuścili komisariat Bosco powiedział:
- Cruz mogę cię o coś zapytac??
- Już to zrobiłeś – uśmiechnęła się dziewczyna – ale ok. pytaj
- Skąd masz taką kase? Wiesz może to nie moja sprawa, ale....
- Ok. spoko. Powiem Ci – odpowiedziała – napijesz się kawy?? – spytała i spojrzała na kafejkę po drugiej stronie ulicy.
- Och chętnie – powiedział, złapał ją za rękę i przebiegli na drugą stronę.

****

- Sally ! Sally poczekaj – zawołałam
- O Yokas hej – powiedział Sally i uśmiechnął się szeroko. – zobacz – powiedział i wskazał na samochód z lawetą na które stały ich dwa ukochane radiowozy.
- Wow Sally skąd wziąłeś na to kasę – spytałam i wskazałam na drugi samochód ciężarowy, wyładowany po brzegi komputerami, drukarkami, lampkami i innymi sprzętami biurowymi. – to musiało kosztować majątek, a mówiłeś, że już nic nie zostało
- To wszystko kosztowało 10.000 – powiedział – a wszystko dzięki Cruz.
- Co, a co ona ma z Tym wspólnego?? – spytałam
- A była tu dziś z Bosco i dała mi kopertę z czekiem na 10.000 na wykończenie posterunku. A swoją drogą to wyglądała prześlicznie. Byli bardzo szczęśliwi.
- Boże a skąd Cruz miała 10.000??
- Nie wiem ale powiedziała, że ma wiecej. Zresztą Yokas to teraz nie ważne. Mogłabyś przestać się jej czepiać bo ta dziewczyna jest naprawdę w porządku. Wiec przestań ok.
- Hej czemu od razu zakładasz, że coś do niej mam. Po prostu jestem Ciekawa.
- Bo wszyscu to wiedzą Faith – powiedział i odszedł.
Nie no świetnie. Naprawdę jestem taką wredną suka jak wszyscy myślą?? Nie, nie jestem po prostu nie mogę jakoś uwierzyć ze Cruz nagle zrobiła się takim Aniołem. Ale coż może rzeczywiście tylko ja to widzę, trudno. Spadam do Emilly, nic tu po mnie.

****

- ok. pytaj. Pytaj o wszystko co chcesz wiedzieć – powiedziała Cruz popijając sok pomarańczowy. Uwielbiała kawę ale nie powinna jeszcze pić więc nie piłą. Bosco również wziął sok, nie lubił tego wzroku Cruz pełnego tęsknoty za każdym razem gdy przykładał kubek z kawą do ust, wiec też nie pił. No poza kawą na śniadanie i w pracy, ale wtedy nie było Cruz.
- Chciałbym wiedzieć coś o tobie. Cokolwiek, bo tak naprawdę nic o tobie nie wiem, poza tym co wiem patrząc na Ciebie od trzech lat. A skoro sypiamy ze sobą i się kochamy to powinniśmy się poznać. Chyba, że znów ma nas łączyć tylko sex.
- Nie mów tak Bosco, to boli. Nie mówię kocham jeśli tego nie czuję.
Chcesz mnie poznać?? Tak, więc ok. wychowywałam się na Bronksie, tak jak większość latynoamerykanów. Ale nie byłam taka jak inni. Wszyscy myślą, że jak czarny albo latynos to od razu przestępca, margines społeczeństwa. Ale u mnie w domu było zupełnie inaczej. Mój ojciec był lekarzem, chirurgiem, chyba najlepszym w tym fachu. Pracował na dwa etaty, żeby nas utrzymać w państwowym szpitalu i w prywatnej klinice. A moja mama była instruktorką tańca. Po śmierci właściciela szkoły tańca przejęła ją i świetnie jej to szło. Na brak kasy nie narzekałam. I nie ukrywam, że miałam trochę przewrócone w głowie. Miałam super ciuchy i wszystko co chciałam.Rodziców prawie nie widywałam, a oni raczej się mną nie interesowali. Trochę się to zmieniło jak urodziła się Lette. Miałam wtedy 7 lat. Mama częściej była w domu, nasz kontakt się trochę poprawił, ale jednak nie znaczyli dla mnie tyle co Letty. W szkole miałam jako takie oceny bo potrafiłam sobie urobić nauczycieli, głownie mężczyzn jeśli wiesz co mam na myśli. Kiedyś o mały włos nie zginęłam. Powiedziałam mamie, że idę nocować do Reiny, mojej najlepszej przyjaciółki, a narawdę poszłyśmy na jakąś impreze. Doszło do strzelaniny. Dostałam dwie kulki. Gdyby nie to, że mój ojciec miał dyżur pewnie bym nie przeżyła. Myślisz, że się przejeli?? Ani trochę mieli Lette i ona była najważniejsza. Nienawidziłam ich. Aż ktoregoś wieczoru miałam wtedy 14 lat, jechałam z rodzicami do domu. Wracaliśmy ze szkoły z zebrania, Letty była w domu z ciocia. Rodzice zaczęli się kłócić i tata spowodował wypadek. Uderzył w jadącą przed nami cysternę. Nim się zorientowaliśmy co się stał wszystko stanęło w płomieniach. Nie wiem co się działo później. Obudziłam się po 3 dniach w szpitalu. Nic mi się nie stał. Okazało się, że akurat za nami jechał samochodem jakiś strażak i to on mnie wyciągnął, nim płomienie mnie dosięgły i nim doszło do wybuchu. Ale moi rodzice nie mieli szczęścia, zginęli na miejscu. To było straszne, a najgorsze był to, że nie był mi przykro. Dopiero gdy wróciłam do domu i spojrzałam na małą Lette rozpłakałam się. Zostałyśmy same. Opiekę nad nami przyznano ciotce. Ale z Lette trzymałyśmy się razem. Aż kiedy miałam 18 lat ciotka umarła i znów zostałyśmy same. Zajmowałam się Letty przez rok. Później postanowiłam wstąpić do policji. Wynajęłam szkołę tańca i za opłaty jakie dostawałam za wynajem a była to niezła sumka opłaciłam Letty szkołę z internatem. Widywałyśmy się w każdy weekend i w każdy wolny dzień. I tyle resztę znasz, wiesz co się stało z Letty i ze mną. A jeśli chodzi o kasę, to końcu pozamykałam swoje stare sprawy. Sprzedałam szkołe tańca, mieszkanie rodziców i domek który mieliśmy w górach. Mnie to niepotrzebne wiec po co ma stac. Coś jeszcze chcesz wiedziec??
- nie to, to chyba wszystko – powiedział Bosco – nie miałaś łatwego życia.
- Nie, ale dzięki temu sobie radzę – powiedziała – a jeśli to już wszystko to zapłać za sok i idziemy.
Dziwnie się czułą opowiadajac Bosco swoje życie. Nikomu nigdy się nie zwierzała i fakt, że nie powiedziała mu całej prawdy, że zataiła przyczyny wstąpienia do policji i to czemu była tak a nie inna nie miały teraz znaczenia. I tak nigdy się nie dowie jak Cruz była naprawdę. Tylko Reina znała cała prawdę, ale nawet nie wiedziała czy Reina jeszcze żyje. I nie chciała wiedzieć. Wstydziła się tego jaka była i chciała o tym jak najszybciej zapomnieć. Tak tak będzie lepiej. Wolała, żeby miał ja za kobietę która wiele w życiu wycierpiała niż za kobietę przez którą te cierpienia się przydarzały. Podniosła się z krzesła wzięła Bosca za rękę i wyszli razem na zalaną słońcem ulicę.



CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/21, 3:19 am    Temat postu:

Zajebiste Very Happy
Strasznie mi się pobobał ten tekst Sully`ego do Faith:
Faith: Dlaczego od razu zakładasz, że coś do nie mam? Sully: Bo wszyscy to wiedzą, Faith Laughing
Nadal bardzo ciekawie Wink Zastanawiam się i zastanawiam co tam będzie z Cruz, ale kompletnie nic nie przychodzi mi do głowy, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na następną część Very Happy
PS. Fajnie, że podoba Ci się bannerek Wink Mi również się podoba Laughing Miałam go już kiedyś, ale czuję do niego sentyment (doskonale oddaje sytuację między Cruz-Bosco-Yokas) i postanowiłam do niego wrócić Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/21, 10:01 am    Temat postu:

no jest super Very Happy
a co do opowiadania to własnie wymyślam jek z tego wybrnąc Very Happy Very Happy
ale jakoś sobie poradzę. powiem, ze zrobił mi sie trochę zal Yokas po tym teksie. ale to co powiedziała pózniej : Nie, nie jestem po prostu nie mogę jakoś uwierzyć ze Cruz nagle zrobiła się takim Aniołem. Ale coż może rzeczywiście tylko ja to widzę, trudno to juz nie ładne. i jak ja lubic?? ale postaram sie zeby nie była czarnym charakterem.
i dodam, ze juz niedługo wyjdzie reszta wydażen z zycia Cruz na jej nieszczęscie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/21, 11:56 am    Temat postu:

SUPER Very Happy
Nie mogę się doczekać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/05/21, 12:26 pm    Temat postu:

Ekstra Very Happy Ta część jest świetna Very Happy strasznie mi się podoba (tym bardziej, że pochłonęłam dwie cześći na raz :]) Wciąga i nie mogę się doczekać co będzie dalej Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zoe
Oficer



Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gangstaville

PostWysłany: 06/05/21, 8:23 pm    Temat postu:

no no Razz ciekawosc mnie rozpiera Smile zastanawiam sie jaka to przeszlosc miala cruz, o ktorej nie chce gadac. zobaczymy mam nadzieje niedlugo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/21, 9:33 pm    Temat postu:

fejosko ze sie Wam podoba Very Happy juz myslalam ze tylko Cruz czyta moje opowiadanie, a tu niespodzianka Very Happy dzis nic raczej nie napisze bo jutro egzamin na prawko prosze trzymajcie kciuki Smile ale nie obiecuje bo moze cos mi przyjdze do głowy Very Happy
p.s mam problemy z netem raz mam raz mi sie wylacza wiec nawet jak dzis cosik napisze to nie wiem czy uda mi sie wrzucic Sad
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/21, 10:39 pm    Temat postu:

Poczekamy cierpliwie na kolejną część Wink
I oczywiście trzymam kciuki za egzamin z prawka Very Happy Na pewno sobie poradzisz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/21, 11:53 pm    Temat postu:

nie dziękuje Very Happy narazie zamiast sie uczyc nagrywam sobie kawałki z TW na kasete zeby miec jutro co sluchac w autobanie Very Happy zakochalam sie w tej muzyce

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/22, 12:10 am    Temat postu:

No muza z TW jest boska Very Happy Strasznie mi się podoba Wink Muszę ją sobie powrzucać na płytki, ale teraz idę spać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/24, 12:58 am    Temat postu:

ok obiecałam, że jak będe miała już neta z powrotem to coś napisze i wrzuce. wiec napisałam miało być dłuższe ale nie mam sily juz dziś ;/
mam nadzieje ze mimo wszystko sie spodoba jutro wrzucę ciąg dalszy. milego czytania Very Happy

Część dziesiąta


Cruz obudziła się w środku nocy zlana potem. Bała się. Boże po raz pierwszy od dłuższego czasu się bała. Bała się wspomnień. Wspomnień które powróciły. Dlaczego – pomyślała – czy to kara za błędy które popełnilam?? Nie wiedziała. Spojrzała na Bosca. Spał spokojnie, nawet nie zauważył, że się obudziła. Położyła głowę na poduszce i spróbowała zasnąć na nowo. Ale gdy tylko zamknęła oczy obrazy powracały jak w kalejdoskopie. Jej rodzice kłócący się w samochodzie i wypadek w którym zginęli. Nagle obraz się rozmazywał by ustąpić miejsca innemu tym razem radosnemu, Ritza w objeciach dwu najukochańszych kobiet w jej życiu, Letty i Reiny. Pamięta to jak dziś to było w 2 lata po śmierci jej rodziców. Reina zamieszkała z nimi. To była jej pierwsza noc w tym mieszkaniu. Nocowała tu już wiele razy, ale pierwszy raz było to tez jej mieszkanie. Ale zaraz i ten obraz się rozmywa, a przed oczami staje straszna scena. 5 chłopaków bijących jakiegoś bezbronnego chłopaka, obraz się rozmazuje i pojawia się sala szpitalna i ten chłopak, cały w bandażach i opatrunkach. Nieprzytomny podłączony do kroplówek i przewodów. I widzi samą siebie siedzącą przy jego łóżku i płacząca. Nie, nie chce znów tego przeżywać, nie chce na to patrzeć. – myśli, a łzy spływają jej po policzkach. Nie ociera ich, wie, że zasłużyła na nie, za wszystkie krzywdy.
Cruz wtuliła się w Bosca, mażąc by to pomogło, odgoniło te obrazy. Ale nie pomaga. Minuty wloką się niemiłosiernie, i w końcu zapada w niespokojny sen pełen wspomnień z przeszłości.

****

Cruz obudziła się i spojrzała na zegarek. Godzina 8.00. z początku nie bardzo wiedziała ani gdzie jest ani co ja obudziło. Wpatrywała się w ciemny pokój, aż usłyszała ponownie dzwonek telefonu. Jęknęła i wstała delikatnie z łóżka, tak by nie obudzić Bosca.
- Hallo – powiedziała i zasłoniła usta dłonią żeby stłumić ziewnięcie.
- Ee... Cruz? – powiedziała Yokas
- Yokas?? - zapytała Cruz. Boże pogieło ją po co dzwoni o 8 rano. – słuchaj nie wiesz która godzina?? Może Tobie Miller dał dziś pospać, ale ja się nie wyspałam – warknęła Cruz. Starała się polubić tę kobietę, ale to chyba było zbyt trudne, wprost nie mogła sobie odmówić by jej trochę nie dogryść.
- Wiesz co Cruz uwielbiam twoje poczucie chumoru – parsknęła jej w słuchawkę Faith – wybacz, że wam przerwałam te amory ale nie dzwonie do Ciebie z przyjemności. Wolałabym, żeby to Bosco odebrał – odcięła się.
- Och wybacz, ale nie będę go budzić, bo masz taki kaprys. – prychnęła Cruz – Wiec nawijaj o co chodzi, albo zadzwoń za 3 godziny jak Bos wstanie
- Bos? Och Boże jakie to słodkie – powiedziała Yokas i parsknęła śmiechem – nie musisz budzić swojego koteczka, powiem tobie. Dziś o 14 jest uroczyste otwarcie 55 i jesteście zaproszeni. Trzeba być w mundurach wyjściowych. I trzeba u mnie lub u Salliego potwierdzić obecność. Jeśli nie przyjdziesz wszyscy zrozumieją. Bo to na pewno wstyd dla pani sierżant nosić mundur – odgryzła się Yokas za wcześniejszą uwagę o Millerze.
- Przyjdę i Bosco tez – powiedziała z naciskiem Cruz – i nie martw się zadzwonie do Salliego i potwierdze.
- Nie musisz już do niego dzwonic, bo ja wiem
- Och wybacz wiesz, ale jakoś ci nie ufam – powiedziałą Cruz – na razie – dodała i odłożyła słuchawkę.

****

oochch jaka ta kobieta jest wredna – pomyślałam. Jak ja mam ją polubic?? Gdyby nie Bosco, czy jak ona to mówi Bos? Co ona się taka kochana dla niego zrobiła co?? I co ją obchodzi mój zwiazek z Millerem?? Kocham tego faceta i Emilli tez chyba go polubila.
- hej Kotku wstałeś już – podeszłam do Johna i pocałowałam go delikatnie w usta.
- A tak jakoś nie mogę spać, trochę się stresuje tym dzisiejszym wystąpieniem – powiedział i odpowiadział mi takim samym pocałunkiem – Wiem, że mnie wybiorą na porucznika 55, ale się boje. Wprawdzie już z wami pracowałem, ale teraz będę wami dowodził, a to różnica.
- Nie martw się, na pewno polubią cię, tak jak Swerskyego. – zapewniłam go.
- A jeżeli nie?? – zapytał. Och Boże zachowywał się jak dziecko idące do przeczkola, nawet Emilly tak nie panikowała.
- Jeżeli się boisz to podziękuj i rób to co do tej pory – powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Żartujesz?? – żachnął się – nie mogę zrezygnować. Przecież nie mogę wiedzieć o tym to tajemnica. Przecież przypadkiem dowiedziałem się ze mnie do was przenoszą. Wiec będę musiał udawać zaskoczonego.
- Tak, tak – powiedziałam, lubiłam to w nim. Tę pewność siebie, i brak strachu, bo mimo tego co mówił nie bał się. Za to w jego oczach płonęło coś w rodzaju żądzy. – leć się umyć, ja zrobię śniadanie – cmoknęłam go w policzek i poszłam do kuchni.

****

cruz weszła na palcach do sypialni i spojrzała na Bosca. Nadal spał w najlepsze. I tak już nie zasnę – pomyślała poprawiła szlafrok i poszła do łazienki. Musiała się wykąpać. Czuła się brudna po tej nocy, jakby sceny z przeszłości wydarzyły się na nowo. Weszła pod prysznic i odkręciła gorącą wodę. Po 15 minutach w końcu wykąpała się porządnie i wyszła z pod prysznica, stanęła na wprost wielkiego lustra które stało na podłodze w łazience i spojrzała w swoje odbicie. Mimo podkrążonych oczu wyglądała bardzo dobrze. Trochę przytyła buzia nabrała kształtów, w końcu wyglądała na zdrową. Lekki makijaż zatuszuje podkrążone oczy – pomyślała. Poczym zamknęła oczy i odwróciła się tyłem do lustra. Spojrzała w lustro a jej wzrok zjechał niżej, aż do linii bioder, gdzie nad lewym pośladkiem widniał niewielki tatuaż. Przedstawiał przepięknego ptaka z purpurowo-złotym upierzeniem atakującego węża. To był feniks. Ptak który w starożytnej Grecji uważany był za symbol nieśmiertelności. Cruz prawie zapomniała o tym tatuażu. Bosco też nigdy go nie widział, ale nigdy nie patrzył w to miejsce. Nikt nie wiedział o tym tatuażu, poza gronem przyjaciół Cruz z młodzieńczych lat. Ona sama przypomniała sobie o nim tego dnia na cmentarzu kiedy Jimmi o nim wspomniał. To on jako pierwszy nazwał ja Feniksem, bo zawsze jakimś cudem cało wychodziła z każdej niebezpiecznej sytuacji. Nawet tak poważnych jak później ta strzelanina i wypadek samochodowy. Teraz kiedy sama spojrzała na to z perspektywy czasu i na ostatnie wydarzenia naprawdę miała szczęście. A teraz to nagłe ozdrowienie. I pomyślec ze ten piękny tatuaż posłużył do złych celów – pomysłała i spojrzała na raz jeszcze na swoje odbicie. W lustrze odbił się zegar wiszący za nią na ścianie. Boże jak już późno, muszę obudzić Bosca – powiedziała, założyła szlafrok i wyszła z łazienki starając się myśleć tylko i wyłącznie o Bosco i otwarciu 55.


CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 3 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin