Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 Opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/24, 8:32 am    Temat postu:

ZAJEBISTE!!! Very Happy
Warto było czekać na tą część, bo bardzo, bardzo mi się podoba Wink
Najlepsza była rozmowa Cruz z Faith "Może Miller dał ci się dziś wyspać, ale ja się nie wyspałam" Laughing Albo "Nie musisz budzić swojego koteczka" Wink Świetne!!! Very Happy
Czekam z niecierpliwością na więcej i spadam do szkoły Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/24, 6:19 pm    Temat postu:

miało byc jeszcze w tej częsci otwarcie 55 ale juz nie mialam sily a chcialam cos wrzucic tak jak obiecalam. wiec jak dzis wroce do domu z wawy to napisze dalej i wrzucę. tez mi sie podobala ta rozmowa trochę ja wydłuzylam, ale jakos podoba mi sie jak obie sobie dogryzaja Very Happy
to juz wiesz o czym mowil Jimmy co musi usunąc z siebie Very Happy
fajnie ze Ci sie podoba, przynajmniej chce sie pisac bo jest dla kogo Smile Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/25, 12:31 am    Temat postu:

ok napisałam cosik przed snem Very Happy mam nadzije ze sie spodoba Razz mialo byc krotsze ale tak sie jakos rozpisalam. troche nieoczekiwanych zwrotów akcji. i obiecuje ze jak ruszy 55 to zacznie sie jakas akcja policyjna Very Happy miłego czytania Smile

Część jedenasta


Zaparkowaliśmy samochód przecznicę od posterunku i wysiedliśmy. Wiedziałam, że nie ma się co pchać bliżej posterunku, a już o wjeździe na parking w ogóle nie było mowy. Miało być wielu ludzi. Poza nami ludźmi z 55 mieli być reprezentanci z wydziału wewnętrznego i pewnie pełno gapiów. Dochodzili jeszcze strażacy i sanitariusze. Będzie przywitanie zgromadzonych, wręczenie odznaczeń i nominacji na porucznika posterunku 55. Miller był strasznie spięt. Pierwszy raz go takim widziałam, ale jednocześnie puszył się jak paw. Gdyby dostał nominacje co najmniej na burmistrza a nie porucznika komisariatu. Ach ci faceci, zachowują się jak dzieci, a nieraz i gorzej.
- choć poprawię ci krawat – powiedziałam i poprawiłam go – i wyluzuj się trochę, jesteś strasznie spięty – dodałam ze śmiechem.
- Nie śmiej się – skarcił mnie jak dziecko – to bardzo poważne zadanie być porucznikiem i liczy się pierwsze dobre wrażenie.
Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami
- po pierwsze jesteś już porucznikiem od co najmniej 4 lat wiec nie wiem czym się martwisz, a po drugie ich nie obchodzi jak wypadniesz, bo już cię znają i na pewno maja już wyrobioną opinię na twój temat. I jestem pewna, że pozytywna. No może z wyjątkiem Cruz, ale to akurat mało ważne.
- No chyba masz racje trochę przesadzam – powiedział, ale nie zmienił postawy – a tak w ogóle to mogłabyś być milsza dla Cruz, to fajna babka i chora wiec trochę szacunku.
- Jak pan sobie życzy poruczniku – zakpiłam, i nim zdążył cos powiedzieć dodałam – o jesteśmy, zobacz ile ludzi. Zaraz wrócę idę przywitać się z Bosco. – cmoknęłam go w policzek i pobiegłam w stronę Bosca i Cruz.


****


- hej Bosco – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek – cześć Cruz – dodałam i skinęłam lekko głową w stronę Ritzy.
- Hej Yokas, fajnie, że zadzwoniłaś z informacja, bo ja kompletnie zapomniałem o tej imprezie – powiedział Bosco
- Ach więc jednak przekazałaś mu że dzwoniłam – spytałam Cruz
Ona jednak nie odpowiedziała, tylko spojrzała na mnie z niechęcią i zwróciła się do Bosca
- kotku idę na chwilę do Monroe – pocałowała go, spojrzała na mnie i dodała – nie przeszkadzajcie sobie.
- Hej Monroe – zawołała w stronę policjantki i poszła w jej kierunku.
Patrzyłam jak odchodzi i uderzyło mnie to, że zdrowo wygląda, przybrała chyba na wadze i była mniej blada. Poza sińcami pod oczami które starała się ukryc wyglądała naprawdę ładnie.
- co z nią? – zagadnęłam Bosca, który podobnie jak ja obserwował Cruz która teraz stała z Monroe i Grace i rozmawiały o czymś śmiejąc się. No może z małym wyjątkiem ja nie patrzyłam na nią rozdziawioną buzią jak małe dziecko w sklepie z zabawkami.
- Ej Bosco zamknij te usta bo wyglądasz jak debil – powiedziałam nie mogąc ukryć smiechu
- Co mówiłaś – spytał wracając na ziemie
- Pytałam co z Cruz
- A wszystko ok.  lepiej być nie mogło – powiedział i tak szybko jak to było możliwe opowiedział mi historie jej nagłego ozdrowienia.
- Wow – powiedziałam tylko gdy skończył – cieszę się.
- O idzie Manny, sorrki ale muszę iść mu podziękować, to głównie jego zasługa – powiedział i odszedł w stronę Mannego.


****
- witam wszystkich serdecznie – przemówił porucznik Swersky – proszę o uwagę.
Kiedy to powiedział zapanowała całkowita cisza, przerywana od czasu do czasu przez okrzyki zachwytu dwu letniego Toma dziecka Kim i Jimmiego.
- spotkaliśmy się dziś aby na nowo rozpocząć pracę posterunku 55 który został zniszczony dwa miesiące temu. Dzięki pomoc dobrych ludzi, naszych strażaków, sanitariuszy i policjantów, udało nam się przywrócić tu porządek, a teraz czas na przywrócenie porządku na ulicach więc będę się streszczał. – przerwał na chwile i w tym momencie wybuchły gromkie brawa
- po pierwsze chciałbym powitać moich podwładnych i powiedzieć, że cieszę się ze mogłem z wami pracować. Jak zapewne wiecie odchodzę na emeryturę, ale nim wskażę swojego następcę chciałbym odznaczyć kilku swoich ludzi. Będę wyczytywał nazwiska, i dana osoba będzie podchodzić: detektyw Faith Yokas – powiedział i Faith wyszła przed tłum do porucznika. Odznaczył ja za zasługi dla miasta tak samo odznaczył Davisa, Monroe, Salliego, Fineya, Mannego i Boscorelliego. Na końcu wyczytał sierżant Maritza Cruz. Kiedy Cruz wystąpiła podszedł i odznaczył ja dwoma orderami takim jak wszystkich i jeszcze jednym za narażanie życia, żeby ocalić ludzkość
- milo był z panią pracować pani sierżant –powiedział podając jej dłoń
- mnie również – odparła – szkoda, że pana już z nami nie będzie. Ale nadal będziemy się starać, żeby było jak najlepiej
- to pani nie odchodzi?? A choroba, leczenie, nie będą przeszkadzac?? – spytał trochę zbity z tropu
- nie, nie odchodzę. Coś czego nie ma nie może przeszkadzać prawda?? Jestem już zdrowa – dodała odwróciła się i wróciła do reszty swoich kolegów.
- Wręczyłem już odznaczenia, teraz jeszcze szybko powiem jaki podział ról – uśmiechnął się do zebranych – mamy teraz wydział zabójstw pod dowództwem detektyw Yokas i pani nowego partnera porucznika Millera. Witamy serdecznie ponownie na naszym posterunku – przywitał się kłaniając się Millerowi – i dwa wydziały w jednym. Wydział do walki z przestępczością i wydział narkotykowy razem pod komendą sierżant Cruz. Reszta bez zmian. A teraz mam zaszczyt przyznać jeszcze jeden tytuł i przedstawić państwu mojego godnego następce. Chciałem, żeby to był ktoś kto choć trochę będzie mnie przypominał i mam nadzieję, że nie zmienicie swojego stosunku do niego, tylko okażecie większy szacunek. Przedstawiam wam świeżo upieczonego porucznika Johna Sallivana..


****

chyba wszyscy byliśmy w szoku, a najbardziej Miller. Wyglądał jakby go ktoś potraktował kijem. Było mi go szkoda, ale jednocześnie cieszyłam się ze to Sally a nie on został wybrany i przyłączyłam się do gromkich braw dla swojego nowego porucznika.
- hej kotku nie smuć się musiałeś źle zrozumieć, nie chodziło im o tę posadę, tylko o posadę mojego partnera. Przecież to nie koniec świata. – powiedziała.
- A teraz zapraszam wszystkich na poczęstunek do remizy – powiedział Swersky i razem z Sallym zeszli z podium ramię w ramię.


****

hej Cruz – powiedziała Monroe, przeciskając się do koleżanki. – za 20 min spotykamy się pod pubem, tym na rogu. Tu jest za drętwo. Uczcimy to po naszemu. – dodała i poszła w stronę Finneya i Grace.
- świetnie napiłbym się piwa – powiedział Bosco – choć powiemy Faith – nie rób takiej miny. Miałaś ja polubić.
- Powiedziałam, że się postaram, a nie że polubię i staram się naprawdę – odpowiedziała mu ujęła za rękę i poprowadziła w stronę Yokas.

****
30 minut później wszyscy siedzieli już przy stoliku w pubie popijając piwo i śmiejąc się. Nie było z nimi tylko Millera i Sallyego. Miller powiedział, ze musi cos załatwić, a Sally musiał zostać z szychami z wewnętrznego.
- hej pracujemy ze sobą już dość długo – powiedziała Grace – a prawie nic o sobie nie wiemy. Więc mam propozycje. Każdy powie teraz jakiś szczegół ze swojego życia, o którym nikt z obecnych tutaj nie ma pojęcie. Co wy na to??
- Zaczynamy Bosco ty pierwszy – powiedziała nie czekając na odpowiedz reszty.
- Dlaczego ja ja nie chcę.
- Och Bosco daj spokój
- Ale ja nic jeszcze nie wymyśliłem. Doherty niech zacznie.
- Ok. wiec szczegół z mojego, życia, hymm zawsze chciałem ratować ludzi, ale z anatomi jestem kiepski nie umiem strzelać i boję się starsznie ognia. Wiec zostałem strażakiem bo mama mnie uczyła, żęby przezwyciężać strach. Głupie co strażak bojący się ognia. Teraz Grace ty.
- Jak miałam 12 lat trafiłam na izbę wytrzeźwień, bo razem z kumpelą upiłam się tanimi winami pod sklepem
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Tak każdy po kolei wymieniał jakieś szczegóły. Davis np. przestał być prawiczkiem kiedy miał 13 lat. Zakochał się w swojej niani a ona w nim i jak to powiedział tak wyszło Very Happy Manny od 17 roku życia był cały czas z tą samą kobietą, ale jeszcze nie wzięli ślubu.
- ok. Bosco teraz się nie wymigasz mów – powiedziała lekko już podchmielona Grace.
- Dobra więc, umiem grać na gitarze zwykłej i elektrycznej i jak byłem mały mama zmuszała mnie do grania w kościele na mszy dla emerytów. To był straszne. Te wszystkie babcie podchodzące i głaszczące mnie po głowie ze jestam taki kochany i w ogóle anioł. Nie znosiłem mamy i tych bab za to.
Teraz to już wszyscy ledwo wytrzymywali ze śmiechu. Był im naprawdę żal Bosca a widząc jego pełną cierpienia minę jeszcze bardziej się smiali.
- ja zawsze byłem gruby i mnie przezywali Gazio – powiedział Sally wchodząc do pubu. – ale nie wolno wam tego wykorzystywać przeciwko mnie bo was zwolnie. – zażartował i przysiadł się między Davisem a Finneyem.
- A ty Cruz?? Co ty nam powiesz? – spytała Faith
- Ja?? – Cruz wyrwała się z zamyślenia – ja byłam przewodniczącą samorządu szkolnego i miałam swój zespół w którym tańczyłam i śpiewałam. Miałam zostać piosenkarką albo tancerką. Wybrałam policje.
- Ty umiesz tańczyć i śpiewac – zakpiła Yokas
- Jasne przecież moja mama była nauczycielka tańców latynoskich. Ja poszłam trochę do przodu. Tańczyłam i tańce latynoskie i grupowe. Ale dałam sobie z tym spokój.
- Hej Cruz zatańcz coś dla nas i zaśpiewaj – poprosiła Monroe i Grace.
- Odwalcie się nie będę śpiewać – powiedziała i uśmiechnęła się zadowolona, że ja o to proszą – i przestańcie już pić jutro praca.
- A pro po picia powiedział Bosco wstając chcę wznieść toast. – po pierwsze za Santiego. On wie za co. – powiedział i podniósł kufel w stronę Mannego. Wszyscy wypili po dużym łyku. Po drugie chcę wznieść toast za nasz odnowiony postrunek. – podniusl piwo i znów wszyscy wypili. I po trzecie najważniejsze chcę wypić za najukochańszą kobietę w moim życiu. Za to, że jest ze mną i że jest zupełnie zdrowa. – powiedział i uniósł kufel w stronę Ritzy. Wypił i ze wszystkimi i złożył na jej ustach pocałunek.
- Ok. dziękuje – powiedziała Cruz i dodała – Bosco chodź już idziemy, jest późno.
Dopiero kiedy to powiedziała wszyscy spojrzeli na zegarki była prawie 23 w nocy. Siedzieli tu prawie 7 godzin. Wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.
- chwileczkę – powstrzymał ich Bosco który nagle jakoś spoważniał – mam jeszcze jedna sprawę, którą chcę załatwić przy was – dodał, a kiedy wszyscy usiedli z powrotem na swoich miejscach, ku zaskoczeniu wszystkich odsunął krzesło uklęknął przed Cruz i powiedział – Ritza kocham Cię z całego serca jak nikogo na świecie i chcę spędzić z tobą całe swoje życie. Wyjdziesz za mnie?? – spytał i wyjął z kieszeni pudełko a w nim przepiękny delikatny pierścionek z malutkimi brylancikami.
Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata. Nie mogli uwierzyć, że to zrobił. Co on nie zna Cruz?? Ona i ślub?? Wszystkie oczy zwróciły się na Cruz. A ona wstała popatrzyła na Bosca, poczym wysunęła swoją dłoń w jego stronę i delikatnie skinęła głową.



CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/25, 2:09 pm    Temat postu:

WOW Very Happy Świetne!!! Wink Najbardziej podobało mi się to jak Miller się załamał, że to nie on jest porucznikiem. Albo jak Bosco gapił się na Cruz z otwartymi ustami, a Faith na to, żeby "zamknął gębe, bo wygląda jak debil" Laughing Ale oświadczyny to wymiatają!!! Very Happy Przesłodko Wink Czekam na więcej, jak zwykle zresztą Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/05/25, 2:50 pm    Temat postu:

Obydwie części ekstra Very Happy I otwarcie 55 - ego Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/25, 5:26 pm    Temat postu:

Łiii Razz fajnie że sie wam podoba.
jak sobie wyobraziłam te scene BOsco z otwartymi ustami to mi sie śmiac chciało Very Happy oswiadczyny miały byc pozniej bo pomyslkalam ze troche za wczesnie dopiero miesiac minal jak sie zeszli ale jakos mi tak przypasowaly i są Very Happy obiecuje happy end (no moze nie dla wszystkich bo bylo by zbyt rózowo ale obiecuje co nieco ) Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/25, 5:36 pm    Temat postu:

Uwielbiam happy endy Very Happy I właśnie mam ochotę przeczytać coś takiego wesołego i miłego Wink A to dlatego, że ja ostatnio smucę i chyba zasmucę w moim ff...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/25, 5:58 pm    Temat postu:

no musi byc równoważnia Very Happy tu wesolo a u Ciebie smutno ale moze nie za bardzo co?? plosie Very Happy
ale zycie policjanta nie jest kolorowe wiec tez bede musiala cos tam pokombinowac Very Happy

a i jeszcze co do Millera to chcialam mu dokopac za to ze byl niemily dla Cruz na poczatku wspólpracy w 6 sezonie, zasłuzyl Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/26, 6:31 pm    Temat postu:

strasznie tu nudno trzeba cos napisac:D wiec własnie siadam i pisze, bo nie chce mi sie uczyc do egzaminow Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/26, 6:48 pm    Temat postu:

Fajnie, że coś naskrobiesz Wink Ja też zamierzam, ale raczej późnym wieczorkiem (a raczej nocą). Nie mogę się doczekać kolejnej części Very Happy
A tak poza tym to może i zasmucę moooocno w tym moim ff (bo chcę go już jak najszybciej skończyć, w końcu piszę już od lutego), ale za to mam pomysł (może niezbyt oryginalny) na takie typowe opowiadanko o Cruz&Bosco z happy endem Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/26, 7:03 pm    Temat postu:

wow nowe opowiadanko Very Happy nie mogę sie juz doczekac:D
ja piszę teraz bo rano na 8 do szkoly wiec musze wstac ok 6.30 :/
ale napewno cos wrzuce obiecuje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zoe
Oficer



Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gangstaville

PostWysłany: 06/05/26, 8:58 pm    Temat postu:

dopiero dzis mialam czas na przeczytanie tej czesci Smile ekstra. kilka przeswietnych i zabawnych momentów Razz a prz oswiadczynach zaraz mi sie przypomniało jak carlos sie oswiadczał w serialu Smile
świetne 'sekrety' przedstawili bohaterowie Razz
troche rażą w niektórych momentach błedy skladniowe. ale tylko delikatnie i na chwile mąci to moje 'wczucie się' w opowiadanie Smile czekam na dalsza czesc historii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/26, 9:14 pm    Temat postu:

ok wiec wrzucam jak obiecałam.
Zoe błagam o wybaczenie i zrozumienie, naogól piszę je ok 1-2 w nocy i nie mam siły sprawdzać błędów. do tego mam dyzgrafie i dyslekcje wiec sorrki wielkie. ale mam nadzieje ze poza nielicznymi błedami jest ok Very Happy


Część dwunasta

Minęło parę chwil nim dotarło do nas co się stało. Nie wiem czy byliśmy bardziej zaskoczeni tym, że Bosco się oświadczył czy tym, że Cruz się zgodziła. Spojrzałam na nich ze zdziwieniem i stwierdziłam, że oni naprawdę się kochaja, nawet od Cruz biła taka aura miłości. Jako pierwsza ochłonęła Monroe.
- hej nie no super, ludzie gratulacje – wykrzyknęła, podeszła do Cruz i Bosca i ucałowała najpierw jego a potem z wpadły z Cruz w objęcia. – ale w tej sytuacji nigdzie nie idziemy. Jest nowy powód do picia – dodała i czknęła głośno.
Wszyscy się zaśmiali. Dzieki Monroe wszyscy się wyluzowali. Tylko Grace nie wiedzieć czemu miała jakąś dziwną minę. Wyrażała ni to smutek ni wściekłość.
- hej Grace co jest? – spytał Finny – źle się czujesz??
- Jasne, że źle się czuje. – powiedziała – to ja miałam pierwsza wyjść za mąż, za ciebie. I co Bosco cię wyprzedził. I co teraz Cruz nie będzie mogła być moją druchną – powiedziała z prawdziwym smutkiem.
Znów wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Grace mas rozbrajała.
- hej Grace nie martw się – powiedziała Cruz – to dopiero zaręczyny, nie ślub. Jeśli Finny się pospieszy to jeszcze zdążę zostać twoją druchną.
- Serio?? Super – Grace ucieszyła się jak dziecko.
- Ok. to ja pójdę po piwko – powiedział Bosco – kto chce??
Wszyscy podnieśliśmy ręce. Wyglądało na to, ze nie opuścimy tego pubu. Wiec jutro czeka nas ciężki dzień.
- poczekaj Bosco pomogę ci – powiedziałam i poszłam za nim.
Aż do baru żadne z nas się nie odezwało. Przy barze Bosco szybko podliczył ile jest osób i zamówił tyle piw. Nie chciał nic mówić więc odezwałam się pierwsza
- Bosco – zaczęłam, ale mi przerwał
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że źle zrobiłem to lepiej nic nie mów. Kocham Ritze i nic tego nie zmieni – powiedział.
- Wiesz co Bosco? Dzięki, że dałeś mi dojść do słowa. Jak byś mógł się zamknąć na chwilę i dał mi powiedzieć to co chciałam to była bym wdzięczna – odcięłam się.
- Eee, sorry – wybąkną – to nie chciałaś mnie pouczać??
- Szczerze to nie – powiedziałam – chciałam, żebyś wiedział, że się cieszę, że to zrobiłeś. Zastanawiałam się kiedy to zrobisz. I, że jestem z ciebie dumna.
- Serio tak myślisz?? – spytał. Skinęłam głową – dzięki. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy – dodał i pocałował mnie w policzek.
- Cruz to dobra dziewczyna. Zobacz – wskazałam głową w jej kierunku – od kiedy jesteście razem, zmieniła się na plus. Jest troszke, podkreślam troszkę milsza, zaczęła przebywać z ludźmi. No jednym słowem inna osoba. Ale jako policjantka mam nadzieję, że się nie zmieniła.
- Choć zaniesiemy piwo – powiedział i pomaszerowała do stolika dumny niczym paw.


****

- Witam wszystkich serdecznie na mojej pierwszej odprawie – powiedział Sally. Wyglądał dość dziwnie w koszulce porucznika. Ale można był się przyzwyczaić. Wszyscy siedzieli zapatrzeni w nowego porucznika ciekawi co też wymyśli na pierwszy dzień, no i jak wypadnie. Sally zdawał się być na totalnym luzie. Może dlatego, że znał tych ludzi, może dlatego, że przez 2 ostatnie tygodnie nadzorował odbudowę posterunku, wydawał rozkazy i dbał o wszystko. A może była to zasługa wczorajszej nocy, po której nikt chyba jeszcze nie ochłonął.
- Bosco jeździsz z Monroe, bierzecie Charliego 55, Davis z Finneyem bierzecie Davisa 55, reszta tak jak zawsze. Yokas ty masz nowego partnera nazywa się Taker. Miller złożył rezygnacje. Nie podał mi szczegółów, ale trudno. Nie macie na razie nic do roboty wiec możesz wdrożyć nowego w tę robotę. Cruz i Santiago wy macie swój samochód i... zresztą i tak zrobicie co będziecie chcieli. To tyle robota jak zawsze. Przy telefonie Tomson i Cramp. Ok. do roboty. Acha pani sierżant – zawołał za Cruz – ma pani 2 nowych do wydziału. Czekają na panią.
- Świetnie – mruknęła Cruz – Santiago na co czekasz?? Idziemy. Trzeba wdrożyć nowych. Mam nadzieję ze to nie żółtodzioby.

****
- jak się czujesz po wczorajszej nocy?? – spytała Monroe
- lepiej nie pytaj – odpowiedział Bosco i zatrzymał samochód pod sklepem – idę po kefir, też chcesz??
- O tak chętnie.
Bosco wszedł do środka. – kurcze jemu to dobrze, ma Cruz kocha ja a ona jego – pomyślała – czy Ty nadal mnie kocha?? Może tak skoro Cruz mi wybaczyła, to on chyba też – odpowiedziała swoim myślą.
- proszę – przerwał jej rozmyślenia Bosco wręczając jej butelkę z kefirem. – z tyłu są jeszcze 4 butelki. Po 2 na głowę. – dodał.
- Och wielkie dzięki. Przed nami ciężki dziń.
Ledwo zdążyła to powiedzieć, gdy rozległ się przeraźliwy huk. Spojrzeli na siebie ze zdziwieniem i Bosco ruszyl z piskiem opon w stronę z której dobiegł ich huk.

****

- witam jestem sierżant Cruz, a to mój partner Santiago – powiedziała.
- Jestem oficer Tom Green, a to oficer Kevin Levis z San Francisco – przedstawili się i wyciągnęli dłonie na przywitanie. Manny uścisnął rękę każdego z nich, Cruz zaś zlekceważyła ten gest. Nie lubiła spoufalać się ze swoimi podwładnymi. No z wyjątkiem Mannego. Jego po prostu lubiła.
- Z San Francisco?? Za co was przenieśli?? – spytała i zmarszyła brwi.
- Za nic. Jesteśmy tu by wam pomóc w ujęciu niejakiego Yoshiego – powiedział Levis i cofnął dłoń.
- Nie potrzebujemy waszej pomocy. Yoshy sam się złapie w nasze sidła. Nie dziś to jutro – powiedziała z powagą – jeśli jesteście tu tylko po to, to możecie spokojnie wracać skąd przyjechaliście. – powiedziała głosem nie cierpiącym sprzeciwu. Minęła obu panów i weszła do swojego biura zamykając im drzwi przed nosem.

****

- o cholera – zaklął Bosco i chwycił za radio – Charlie 55, wypadek przy zbiegu ulic 59 i Gordona. Cysterna wjechała w autobus szkolny. Wielu rannych potrzebne wsparcie i straż. Cysterna może wybuchnąć.
Rozłączył się i razem z Sasha wyskoczyli z samochodu. Monroe chwyciła żółtą taśmę i już zabezpieczała teren. Po chwili dało się słyszeć syreny, policyjne, strażackie i pogotowia.


****

- co to znaczy, „wracajcie skąd przyjechaliście” chyba żartowała co?? – spytał Green
- obawiam się, że nie – powiedział Manny i cień uśmiechu przemknął mu po twarzy.
- Boże, ale z niej niezła sztuka – powiedział Levis, jakby nie słysząc rozmowy kolegów.
- Po pierwsze licz się ze słowami – warknął Santiago – a po drugie jest zaręczona. – dodał, podszedł do drzwi biura Cruz, zapukał i wszedł bez zaproszenia.
- Mili to oni nie są – zauważył Green – i co mamy teraz zrobic??
- A co mnie to obchodzi – spytał Levis, patrząc na panią sierżant i śliniąc się obleśnie – idę o zakład, że za 2 tygodnie będzie mi jadła z reki. Za 3 zapomni o narzeczonym, a ja będę ją posuwał. – powiedział i wyciągnął rękę w stronę kolegi. Tom dobrze znał swojego partnera. Wiedział, że dopnie swego. Zawsze mu się udawało, to czemu i nie tym razem. Już nawet nie liczył tych kobiet które dla niego traciły głowę.
- Zgoda – powiedział – o 50 dolców – podał koledze a przechodzący policjant przeciął zakład.


****

- o kurcze, faktycznie niezły początek – powiedział Davis, zatrzymując się koło Bosca i Monroe w szpitalu. Własnie przesłuchali wszystkich świadków.
- Co z dziećmi?? – spytał Finny
- Wszystko ok. nikt bardzo nie ucierpiał, na szczęście. Kilka wstrząsów mózgu a tak to zadrapania i 2 złamane nogi. Gorzej z kierowcą autobusu – powiedziała Monroe – jest w śpiączce. Ale lekarze mówią, że wyjdzie z tego. Przyjął największe uderzenie.
- A kierowca cysterny??co z nim – spytał Sally wchodząc do szpitala.
- Czołem poruczniku – wykrzyknęli jednocześnie Davis, Bosco i Finny i wyszczerzyli zęby.
- Och zamknijcie się – powiedział Sally marszcząc brwi. Ludzie popatrzyli na nich z zaciekawieniem. – boo wlepię wam naganę. Pytałem co z kierowcą cysterny.
- Nic mu nie będzie – powiedział Bosco – to jakiś debil. Miał 2.0 promila alkoholu we krwi i był kompletnie naćpany. Leży w sali numer 3. Przykuty do łóżka. Banks i Hason go pilnują.
- Dobrze w takim razie wracajcie do roboty – powiedział Sally – koniec sprawy.
- Bosco Monroe wróćcie na miejsce zdarzenia i przywróćcie porządek. Potem wracajcie na patrol. – powiedział i poszedł w stronę sali nr 3. Nie musiał im przypominać o raportach i innych drobiazgach, wiedział, że oni wiedzą co mają robić.


:****
Kevin zapukał do drzwi a kiedy usłyszał, że może wejść nacisnął klamkę i otworzył drzwi.
Biuro porucznika było niewielkie, ale za to nieźle wyposażone i ładnie umeblowane.
Porucznik Sallywan siedział za biurkiem. Spojrzał na niego znad notatek, odłożył długopis i spytał
-w czym mogę pomuc??
- jestem oficer Kevin Levis i.. – zaczął
- wiem kim pan jest, sam pana przyjąłem wiec do rzeczy – ponaglił go Sally
- a tak więc chodzi o nasz przydział
- tak??
- Chodzi o to, że chciałbym osobiście popracować z sierżant Cruz. Wiem, że jako sierżant nie musi mieć stałego partnera. A pracując z nią szybciej załatwimy tę sprawęm wsadzimy Yoshiego do pudła i ja wrócę do siebie do domu. Co pan na to?? – zapytał i uśmiechnął się przymilnie.
- Pomyślę o tym – odpowiedział – na razie proszę robić to co karze sgt. Cruz.
- Oczywiśćie – odpowiedział Levis – dziękuję, że zechciał mnie pan wysłuchać – dodał i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Jeden problem miał już z głowy. Wiedział za porucznik zrobi wszystko by dorwać Yoshiego. I wiedział też, że sierżant Cruz czy chce czy nie od jutra będzie jego partnerka.

****

kiedy o 20 Cruz wróciła do domu była wykończona. Niby nic takiego nie robiła, mnóstwo papierkowej roboty, trochę patrolu z Mannym i wdrożenie nowych, którzy niestety nie chcieli wrócić skąd przyszli. Trudno jakoś ich przeżyje, z Greenem nie będzie problemu, to mięczak albo sam się podda albo polegnie przy pierwszej porządnej akcji. Gorzej będzie z tym Levisem. Twarda sztuka, ale i jego rozgryzie i pozbędzie się. Musi się ich pozbyć bo inaczej oni stąd nie wyjadą. Wiedziała ta. Ale teraz musiała się położyć. Była w pracy pierwszy raz od wyjścia ze szpitala trochę ją to wykończyło. Zresztą miała za sobą nie przespaną noc. Wyszli z baru o 5 nad ranem i wrócili do domu. Nie zamierzali jednak spać. Gotowało się w nich od dużej ilości alkoholu i podniecenia. Ale tym razem poprosiła Bosca, żeby zdążyli dojść do sypialni, bała się, że może nie wytrzymać na podłodze. I tak wyglądała ich noc przed pierwszym dniem w pracy. Z wielkim smutkiem musieli przerwać kiedy zorientowali się, ze jest godzina 8 i mają 30 minut na ogarnięcie się bo inaczej spóźnią się już pierwszego dnia.
Cruz położyła się na kanapie i nim się zorientowała usnęła. Obudził ja delikatny dotyk Bosca. Czuła, że wziął ja na ręce i zaniósł do sypialni. Pozwoiła mu się rozebrać i położyć do łóżka. Po chwili poczuła, że i on kładzie się koło niej. Przytulił ją do siebie. Swoją dłoń położył na jej nagiej piersi. Ale dziś żadne z nich nie miało siły na sex. Zresztą będą mieli jeszcze wiele okazji w końcu będą ze sobą na zawsze. – pomyśleli. I po chwili obydwoje usnęli wtuleni w siebie, śniąc o sobie nawzajem.



CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zoe
Oficer



Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gangstaville

PostWysłany: 06/05/26, 9:42 pm    Temat postu:

heh absolutnie nie przejmuj sie moimi uwagami Razz ale czasem poprostu musze napisac co mi nie pasuje, zeby nie było taki slodko Razz

"- hej Grace nie martw się – powiedziała Cruz – to dopiero zaręczyny, nie ślub. Jeśli Finny się pospieszy to jeszcze zdążę zostać twoją druchną.
- Serio?? Super – Grace ucieszyła się jak dziecko."

No tak... tylko najpierw to chyba musi sie jej oswiadczyc Razz ten tekst był super Smile

" Cruz i Santiago wy macie swój samochód i... zresztą i tak zrobicie co będziecie chcieli. To tyle robota jak zawsze."

Rozbrajający.

"- A co mnie to obchodzi – spytał Levis, patrząc na panią sierżant i śliniąc się obleśnie – idę o zakład, że za 2 tygodnie będzie mi jadła z reki. Za 3 zapomni o narzeczonym, a ja będę ją posuwał."

Razz kolejny świetny tekst. Rozwijasz skrzydła Smile Miałam wyczucie, ze zaraz dodasz coś nowego...i nie pomyliłam sie...poza tym, ze nowe to i fajne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/26, 10:01 pm    Temat postu:

ZAJEBISTE!!! Very Happy Najbardziej mi się podoba ten zakład - ciekawe co z tego będzie Wink No i Manny Very Happy No i w ogóle Cruz&Bosco - kocham tą parę, więc dla mnie extra jak zwykle i czekam na więcej (też jak zwykle) Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 4 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin