Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 Opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/07/08, 10:11 am    Temat postu:

Hehe, fajna część Wink Davis mnie rozwalił Laughing Bosco też niezły. A ta Rose jaka wredna! Wrrr... No i Cruz była straszna dla Santiago... Biedactwo Ale jest naprawdę super i czekam na więcej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/07/08, 11:32 am    Temat postu:

och gdyby byla milsza dla Santiago to pewnie skonczylo by sie odwolanym ślubem Smile Davis zawsze mial slabosc do szybkich numerków jak z ta prostytutka w budce z hambugerami Bosco taki słodki Very Happy
a Rose? widzialam kiedys film na faktach jak matka (włoszka) zabila swoja synową bo nie chciala zeby jej syn z nia był. taka mala sciaga :d no ale Rose narazie nie zabiła Cruz
bardzo fajnie ze Ci sie podoba dzieki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/07/08, 11:50 am    Temat postu:

Kinia napisał:
Davis zawsze mial slabosc do szybkich numerków jak z ta prostytutka w budce z hambugerami

Racja Laughing
I mam nadzieję, że Rose nie zabije Cruz Laughing
Tylko szkoda mi Santiago... On przecież tak bardzo ją kocha a ona go tak odtrąca... Sad Dobra, rozumiem - Bosco... Ale Manny`ego jest mi teraz strasznie żal... Ale z drugiej strony, jakby Cruz jednak przespała się z Mannym to byloby mi żal Bosco, bo on taki wpatrzony w Cruz jak w obrazek Wink
No i super część, więc nie wiem, jak miałoby mi się nie podobać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/07/08, 12:04 pm    Temat postu:

mogę obiecać jedno Santi nie zniknie z opowiadania a nawet stanie sie jeszcze bardziej kluczowa postacią Smile nic wiecej nie powiem no moze jeszcze tylko tyle ze nie bedzie juz przybity i smutny
szczerze nie wyobrazam sobie Rose zabijajacej Cruz
mimo wszystko po prostu dziekuje ze Ci sie podoba


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/07/08, 12:17 pm    Temat postu:

O super Może Santi znajdzie sobie w końcu jakąś laskę, która go doceni??? Czyżby Reinę? Pasowaliby do siebie Wink Grunt, żeby nie był już taki smutny, bo kompletnie na to nie zasługuje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/07/08, 12:49 pm    Temat postu:

Davis jest najlepszy Very Happy I Bosco też, bo w końcu nic nie pamiętał Wink Typowy melanż Very Happy No i Cruz na końcu z tym zapamiętnywaniem imienia Bosco

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/07/10, 10:43 pm    Temat postu:

Hej naskrobałam kolejną część mam nadzieje ze nie zabardzo rozciagnęłam i ze sie spodoba
czekam na komentarze miłego czytania



Część dwudziesta druga

Weszłyśmy razem do centrum chandlowego i az nas zatkało. Bo w środku czekały na nas Holly, Kim, Monroe, Grace i Magda. kiedy nas zobaczyły zaczęły krzyczeć coś jedna przez drugą i wymachiwać do nas rękoma. O masz ale wstyd – pomyślałam a patrząc na minę Cruz ona pomyślała to samo. Zaś Reina popchnęła wózek w stronę dziewczyn z wielkim uśmiechem na ustach. Wymieniłyśmy z Cruz spojrzenia i niepewnie podeszłyśmy do nich. Natychmiast rzuciły się do ściskania Cruz a po tym mnie.
- co tu robicie?? – zapytała Cruz
- och Reina nam powiedziała. – wyszczerzyła zęby Grace. Cruz posłała Reinie mordercze spojrzenie.
- Pomyślałam, że łatwiej Ci będzie dobrać sukienki jak będą wszystkie druhny.
- Ta jasne – odparła Cruz - ruszcie się bo zamkną nam sklepy – dodała podeszła do mnie i razem ruszyłyśmy ku ruchomym schodą.
Obydwie zdawałyśmy sobie sprawę z tego ze ich obecność wcale nie przyspieszy zakupów, a wręcz przeciwnie je opóźni. I nie myliłyśmy się dziewczyny przymierzały wszystkie sukienki jakie były w sklepie. W końcu zabrały się za suknie ślubne.
- jeśli któraś z was założy teraz suknię ślubną nigdy nie wyjdzie za mąż – powiedziała Cruz stojąc przed lustrem i przyglądając się swojemu odbiciu. W sukni ślubnej wyglądała przepięknie. Natychmiast wszystkie zostawiły suknie i zaczęły zachwycać się jej wyglądem. Cruz wywróciła oczami w tym samym momencie co ja i obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Idę się przebrać – weszła do części z przebieralniami, a dziewczyny wróciły do przymierzania sukien.
- Po co to robicie?? – spytałam – przecież Ritza już wybrała dla nas suknie i zapłaciła więc po co ??
- Och nie znasz się – rzuciła przez ramię Reina – to najlepsza zabawa
Jasne – westchnęłam i zaczęłam przechadzać się po sklepie. Nagle kontem oka zobaczyłam Cruz wymykającą się ze sklepu. Spojrzała w moją stronę i kiedy zobaczyła, że na nią patrze przyłożyła tylko błagalnie palec do ust prosząc mnie o cisze i wzrokiem wskazała na dziewczyny. Skinęłam głową. Świetnie ją rozumiałam miała już dość. Była w ciąży, dzień przed ślubem i po ciężkiej rozmowie z matką Bosca. Niech sobie odpocznie. A kiedy dziewczyny nie widziały i ja wyślizgnęłam się ze sklepu i poszłam do domu.


****

Bosco leżał na kanapie i popijał piwo starając się przypomnieć sobie co tak naprawdę wczoraj robił kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Davis’a nadal nie było w domu więc niechętnie zwlókł się z kanapy i z butelką w ręku poszedł otworzyć drzwi. A za drzwiami stał nie kto inny jak Cruz. Wyglądała na wyczerpaną i niewyspaną, ale kiedy ujrzała Bosca w drzwiach nie mogła się powstrzymać i rzuciła mu się na szyję całując go namiętnie. Już po chwili obydwoje w miłosnym uścisku wylądowali w sypialni.


****

- hej widział ktoś Cruz – zawołała Magda rozglądając się po sklepie.
- A kto widział Yokas – spytała Monroe
- Wyszły stąd jakąś godzinę temu – powiedziała sprzedawczyni kręcąc z powątpiewaniem głową.
Dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia, chwyciły każda swoją sukienke i resztę zakupów jakie miały i ruszyły przez centrum chandlowe w poszukiwaniu koleżanek. Kiedy po przejściu wszystkich sklepów nie znalazły ich Reina stwierdziła
- na pewno są u Cruz w domu. – powiedziała i machnęła dziewczynom przed nosem kluczami. – w końcu to teraz papużki nierozłączki – dodała sarkastycznie. Uradowane dziewczyny zakupiły jeszcze kilka butelek piwa i udały się do Cruz do domu.


****

- tęskniłem za Tobą – szepnął Bosco przytulając Cruz mocniej do siebie
- ja za Tobą też – odpowiedziała – co nie zmienia faktu, że nie powinno mnie dziś tu być – dodała podnosząc się o siadając na łóżku.
- Daj spokój skarbie. Zasady są po to by je łamać. – zaśmiał się ciągnąc ja ku sobie
- Tak wiem. – zaśmiała się ale nagle spoważniała – Bosco pamiętasz jak postanowiliśmy mówić sobie całą prawdę?
- Tak – powiedział i usiadł obok niej na łóżku. – coś się stało?
- Wiesz jutro bierzemy ślub, i naprawdę bardzo tego pragnę ale jest coś o czym powinieneś wiedzieć
- Tak? – powiedział niepewnie zastanawiając się jednocześnie czy chce znać prawdę.
- Dowiedziałam się ze po postrunku krążą plotki o moich licznych romansach. I chce żebyś poznał prawdę ode mnie a nie zasłyszaną od kogoś trzeciego.
- Kotku to nie istotne. Teraz jesteśmy tylko my i tylko to się liczy
- Nie, daj mi powiedzieć. Jak już zaczęłam to chcę skończyć.
- Ok. jak chcesz
- Dzieki. Więc jedna z plotek dotyczy mnie i Dade’a. Ale w życiu nie łączyło nas nic więcej poza przyjaźnią. Bo Dade był moim największym przyjacielem. Zresztą miał narzeczoną którą bardzo kochał i dziecko w drodze. Drugim moim rzekomym kochankiem miał być Kevin Levis. I tu niestety kolejny niewypał od strony informatorów bo i z nim nic mnie nie łączyło. Fakt że się do mnie przystawiał i rzucił się na mnie w samochodzie ale to nic.
- Rzucił się na ciebie w samochodzie? Czemu mi nie powiedziałaś – spytał lekko podniesionym głosem
- To nic takiego. A ty byś go zabił.
- Jasne ze bym go zabił – odparł oburzony – tknął moją narzeczoną – niech ja go dorwe. Co ci zrobił?
- Och nic Bosco. Bo pożałuję ze w ogóle zaczęłam Ci o ty mówić – powiedziała ganiąc się w duszy za poruszenie tego tematu ale jednocześnie ciesząc się ze nie powiedziała mu całej prawdy.
- Co ci zrobił – nie dawał za wygraną Bosco
- Och dobra już. Pocałował mnie ok.? i zaczął się dobierać do moich cycków. Wystarczy – warknęła wstał z łóżka i zaczęła się ubierać.
- A to fiut. Zabije go – zerwał się z łóżka
- Bosco on jest w San Francisco a ty masz jutro ślub i jesteś nagi
- Tak masz racje – zatrzymał się i sięgnął po spodnie. – a Santiago – spytał
- Co Santiago – zapytała prostując się momentalnie.
- No a co z plotka o romansie z Santiago – powiedział przyglądając się jej uważne
- To o nim też plotkują – udawała głupią
- No tak. Ze odszedł bo z nim sypiałaś i wybrałaś mnie. – powiedział – przecież tak naprawdę to o ciebie się wtedy pobiliśmy – dodał
- Tak i który wygrał?? – próbowała zażartować, ale czuła, że zaschło jej w gardle. Bosco zmierzył ją uwarznym spojrzeniem – no dobra. Odszedł ale nie dlatego ze mieliśmy romans i go rzuciłam. Odszedł bo powiedział ze mnie kocha, a wie ze ja kocham Ciebie i nie chce nam się wtrącać i psuć wszystkiego.
- Mądry chłopak – powiedział uśmiechając się lekko i podchodząc do Cruz
- Tak tylko, że – zaczęła ale urwała
- Tylko co?? Chyba go nie kochasz?? – spytał lekko przestraszony
- Nie nie o to chodzi – odsunęła się od niego i podeszła do okna odwróciła się i spojrzała w okno – on przyszedł dziś rano do mnie, jak byłam pod prysznicem. – zaczęła. Nie chciała patrzeć na Bosca. Chciała to z siebie wyrzucić. Liczyła się z konsekwencjami. Bosco mógł odwołać ślub albo ... nie. Nie było nic gorszego, ale zaczęła więc musiała skończyć – chciał mnie przeprosić za swoje zachowanie ostatnio. Przyniósł kwiaty. I... pocałował mnie, a ja mu oddałam i chciał czegoś więcej, ale ja oprzytomniałam. ja nie chciałam Bosco ale tak wyszło. – dokończyła odwracając się i patrząc na niego
Bosco stał jak wryty tam gdzie go zostawiła. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i niedowierzanie. Dzień przed ślubem jak mogła, jak mogła go zdradzić.
- spałaś z nim? – spytał w końcu.
- Nie – odparła. Bosco zaśmiał się tylko pod nosem. Nie wierzył jej. Podeszła do niego bliżej. – nie spałam z nim Bosc. Bo jedynym mężczyzną którego kocham jesteś ty – powiedziała i spojrzała mu głęboko w oczy. Chciał odwrócić głowę ale przytrzymała ja i nie spuszczała wzroku z jego oczu.
- Wiem – wyksztusił w końcu – tylko. Ja... ja też wczoraj zaszalałem i była taka jedna striptizerka i ja się z nią całowałem i mam wyrzuty sumienia.
- Miałeś wieczór kawalerski – uśmiechnęła się ciepło i pocałowała go. Bała się ze ja odtrąci, ale on przytulił ją.
- Kocham Cię Ritza – powiedział, a jej to wystarczyło wiedziała, że jej wybaczył
- Ja też Cię Kocham – odpowiedziała i pocałowała go.

****
Cruz weszła do mieszkania. Mimo iż Bosco namawiał ja by została na noc postanowiła jednak tę ostatnią noc spędzić w domu w samotności. Ale tylko weszła do domu i już wiedziała ze nie ma co liczyć na samotność. Bo w mieszkaniu siedziały wszystkie jej koleżanki, gapiły się w telewizor i piły piwo. Sądząc po ilości pustych butelek nie było to pierwsze piwo tego wieczoru. Kiedy ją usłyszały zerwały się na równe nogi i obskoczyły ja
- gdzie byłaś? Martwiłyśmy się – gadały wszystkie naraz. Cruz rozejrzała się. Reina spała na podłodze. Podeszła i sprawdziła czy na pewno śpi
- upiła się – powiedziała Grace i czknęła – spadła z kanapy – zaśmiała się a reszta dziewczyn zawtórowała jej tym samym. Cruz zmierzyła je piorunującym spojrzeniem. Już miała cos powiedzieć kiedy rozległ się płacz dziecka. Ritza wyminęła je i poszła do pokoju Reiny. Wzięła małą na ręce i zaczęła ja tulić do siebie. Dziewczyny nadal darły się w niebogłosy.
- Zamknijcie się kurwa w końcu - krzyknęła na nie bo już nie miała siły ich słuchać. Poszła do kuchni zagrzała dla małej mleka, chwyciła telefon i zamknęła się w sypialni.

****

właśnie wyszłam spod prysznica i miałam kłaść się spać kiedy rozległ się telefon
- Hallo
- Feith? To ja Ritza
- Hej coś się stało??
- Tak w sumie to tak. Potrzebuje twojej pomocy
- Co jest. Czemu to dziecko tak płacze??
- Nie radzę sobie możesz przyjechać?? One wszystkie tu są pijane i nie chcą wyjść. Reina się schlała i ja muszę się zająć małą a ona płacze i nie przestaje.
- Daj mi 10 minut tylko się ubiorę.
Rozłączyłam się i szybko wskoczyłam w jakieś ciuchy. Nabazgrałam kartkę dla Em i wyszłam z mieszkania.
Dokładnie dziesięć minut od telefonu byłam już pod drzwiami u Cruz. Weszłam bez pukania, ominęłam dziewczyny i weszłam do sypialni zamykając za soba drzwi.
- jak dobrze, że już jesteś – powiedziała Cruz – zrób coś z nią ciągle płacze– podała mi małą.
- Ritza też byś płakała jakbyś miała kupę w spodniach – uśmiechnęłam się do niej
- Ach ja myślałam ze to któraś z tamtych się porzygała – westchnęła – nie wyrabiam już. – wyszła z pokoju i poszła po pieluchy i cos do przebrania.
W milczeniu przebrałyśmy Ritze która od razu przestała płakać. Cruz ubrała ja i nakarmiła a ja poszłam przegonić towarzystwo. Po chwil wszystkie już siedziały w taksówkach. Zaciągnęłam Reine do łóżka i wróciłam do Ritz.
- jak nie masz nic przeciwko to zostanę na noc nie chce mi się wracać.
- Jasne jesteś wielka – powiedziała i położyła mała w łóżku na miejscu Bosca.
- Wiem ze to nie moja sprawa ale gdzie byłaś przez cały wieczór??
- Och. Ja no ja byłam u Bosca
- No wiesz co? Mieliście się dziś nie widzieć
- Tak ale nie mogłam się powstrzymać. I tak nie zostałam na noc.
Pokręciłam tylko z powątpiewaniem głową
- daj mi mała ja się nią zajmę w nocy. Ty musisz się wyspać jutro wielki dzień.
- Dzięki za wszystko
- Żaden problem
Wzięłam mała na ręce pocałowałam Ritze na dobranoc i wyszłam z sypialni zamykając za sobą drzwi. Choć i tak wiedziałam, że Cruz nie zmruży oka przez cała noc. Ja przed ślubem nie mogłam spać. Ale było pięknie. I jutro też będzie. A raczej dziś bo kiedy spojrzałam na zegarek była godzina 2 w nocy. Położyłam mała do wózka a sam położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor i patrzyłam na film dopóki obrazy nie zaczęły rozmazywać mi się przed oczami i w końcu zasnęłam.


CND


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/07/11, 12:00 am    Temat postu:

Kinia napisał:

- Ritza też byś płakała jakbyś miała kupę w spodniach – uśmiechnęłam się do niej

Hah! No, nie dziwne Very Happy Very Happy
Świetna część. Cruz nie ładnie postąpiła, bo zobaczyła się z Bosco przed ślubem Wink
Świetna część, ale to stało się normą lol Czekam na kolejną! :d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/07/11, 11:15 am    Temat postu:

a dzieki Very Happy a norma jest tez ze sie ciesze ze sie Wam podoba lol

trzy godziny wczoraj to pisalam. jakos sie tak rozciagnelo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Modano
Gość






PostWysłany: 06/07/11, 11:36 am    Temat postu:

Fajna część...dobre "lekarstwo" na poprawę samopoczucia...nie powiem, że troszkę zaniepokoiłem się jak się może zakończyć rozmowa Cruz i Bosco, ale widać nie potrzebnie się obawiałem Wink

a tak btw - fajny ten baner z Fabio Cannavaro...fanka?...bardzo dobry zawodnik, jeden z architektów mistrzostwa Włochów Smile
Powrót do góry
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/07/11, 12:03 pm    Temat postu:

Tak, rozmowa Cruz i Bosco przebiegała nieciekawie, ale skończyło się (na szczęście!) dla obu stron dobrze Wink

/Tak, fanka i to jeszcze jak! Nie tylko Fabio, ale i całej Italii lol /


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/07/11, 2:26 pm    Temat postu:

Świetna część, jak zwykle Very Happy Bardzo mi się podoba. Fajnie, że Cruz powiedziała w końcu Bosco całą prawdę. Fakt, że z początku było nieciekawie, ale wcale się temu nie dziwię... W każdym razie dobrze, że się skończyło dobrze Very Happy No i dziewczyny w sklepie były nieziemskie ;] No i super akcja jak Cruz przyszła zobaczyć się z Bosco przed ślubem Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/07/19, 8:59 pm    Temat postu:

dobra dziewczyny napisalam kolejna część. mam nadzieje ze wybaczycie mi ze tak dlugo nie pisalam i ze teraz napisalam tylko tyle ale brak weny Sad tak czy siak jest następna część. mam nadzieje ze sie spodoba. czekam na komentarze


Część dwudziesta trzecia

Obudziłam się rano i początkowo nie bardzo wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po chwili dotarło do mnie ze jestem u Cruz i ze dziś jest jej ślub. Podniosłam się cicho z kanapy i podeszłam do wózka. Mała Ritza spała jak aniołek, własciwie spała tak całą noc. To tak jakby zdawała sobie sprawę z tego jaki dziś ważny dzień i że trzeba być cicho. Przeszłam przez pokuj do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Nagle otworzyły się hukiem drzwi i z pokoju wyszła Reina. Podbiegła do wózka i zaczęła gadać coś do Ritzy. Pokręciłam głową i podeszłam do niej
- hej Reina bądź ciszej Cruz śpi i Ritza zresztą też.
- Co ty tu robisz??
- Zostałam na noc bo Cruz mnie prosiła i zajełam się twoim dzieckiem
- Po co sama bym sobie poradzila
- O tak szczególnie ze bylas nieprzytomna
- Nie prawda – krzyknęła. Mała Ritza otworzyła oczka i zaczęła drzeć się w niebogłosy.
- Świetnie – powiedziałam i wzięłam ją na ręce
- Oddaj mi ją – krzyknęła Reina – ona jest głodna muszę ją nakarmić – dodała rozpinając bluzke.
Już chciałam się z nią kłucić kiedy do mieszkania weszła Cruz. Spojrzałyśmy na nią zdziwione. Co ona tam robiła myślałyśmy ze śpi. Cruz podeszła do nas wzięła Ritze na ręce i uśmiechnęła się do nie. O dziwo mała natychmiast przestała płakać i uśmiechnęła się do niej
- Reina nie możesz jej karmić, bo masz w sobie tyle alkoholu ze byś ja upiła. Idź wziąć zimny prysznic, a ty Feith zrób końcu tę herbatę bo ten czajnik będzie tak wył caly dzień. Ja nakarmię małą.
Wyminęła nas z lodówki wyjeła mleko wsadziła butelke do mikrofalówki, odczekała az się zagrzeje, poczym usiadła przy stole i zaczęła małą karmić. Usiadłam na wprost niej przyglądając się jak to robi
- myślała ze śpisz – zaczęłam rozmowe. Cruz spojrzała na mnie i uśmiechnęła się
- nie mogłam. Cała noc przewracałam się z boku na bok i nie mogłam zasnąc. O 6 zwlokłam się z łóżka i poszłam biegać.
- To normalne. Wątpię czy Bosco dziś spał.
- Myślisz ze się waha?? – spytała lekko zdenerwowana
- A Ty się wahasz??
- Nie. Ale się boję
- On też się boi to normalne. Każdy się boi. To wielki krok. Ale wy się kochacie i wszyscy o tym wiedzą. A po ślubie będzie wam jeszcze lepiej.
- Byłam dziś u Swerskyego. Wiesz ze on wstaje o godzinie 7 rano. Gdybym ja była na emeryturze spałabym do południa
- Ty i emerytura? Jakoś w to nie wierze. To dlatego tyle Cie nie było. Jak wyszłaś pobiegać o 6 a wrociłas o 10. Myślałam ze chcesz się zakatować na śmierć. A po co u niego byłaś?
- Ja nie pójdę na emeryturę. – śmiechnęła się – poprosiłam go żeby poprowadził mnie dziś do ołtarza. Wiesz mój tata nie żyje , a on jest jak ojciec.
- To ładnie z Twojej strony – powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło – zgodził się?
- Tak wyglądał jakby wygrał los na loterii. Powiedział ze myślał ze go nie zaprosimy.
Mała skonczyła jeść Ritza przewinęła ją i podała Reinie która właśnie w trochę lepszym stanie wyszła z pod prysznica.
- teraz ja idę wziąć kompiel – powiedziała dopiła resztkę soku i wyszła z kuchni.

****

- hej człowieku a ty gdzieś był? – spytał Davis widząc Bosca wchodzącego do mieszkania
- biegałem – odpał Bosco padając na krzesło
- powinieneś spać a nie biegać.
- Jak mam spać skoro nie mogę. Mam mega stresa. Chyba po raz pierwszy w życiu.
- Ha-ha to podobno normalne. Tak słyszałem. Sally mi kiedyś mówił.
- Dzięki za pocieszenie. Idę pod prysznic.
- Dobra chcesz herbaty??
- Kawy
- A no tak – uśmiechął się – o której będzie reszta??
- Mają być na 13 żeby zdążyć się ogarnąć.
- Boże przecież to 4 godziny do ślubu na pewno zdążymy.
- Oby – powiedział i wskoczył do łazienki

****

- dziewczyny błagam opanujcie się jest druga godzina a wy jeszcze nie gotowe. – zawołała Cruz – no weźcie się ogarnijcie.
W całym mieszkaniu walały się sukienki zdjęte ciuchy, buty i kosmetyki. Cruz siedziała na krześle przed lustrem. Fryzjer i wizażystka wciąż skakali sobie do gardeł bo każde z nich chciało pierwsze skończyć robotę. Cruz spoglądała co chwila nerwowo na zegarek mrucząc coś wciąż pod nosem. W końcu o godzinie 15 wszystkie dziewczyny były już gotowe, fryzjer robił ostatnie poprawki. W koncu Cruz wyszła z sypialni umalowana uczesana i w sukni ślubnej. Wszystkie dziewczyny nagle zamarły. Jeszcze nigdy Cruz nie wyglądała tak pięknie. Miała włosy po spinane malutkimi spineczkami i upięte do góry. Do tego przyczepiony był długi welon. Tak długi że ciągnęła go za sobą po ziemi. A sukienka? Delikatna z niedużymi ramiączkami i gorsetem i dołu szeroka i równie długa jak welon. Pantofli nie było widać z pod sukni. Kiedy tak stała i uśmiechała się niepewnie Feith pomyślała ze Bosco ma ogromne szczęście biorąc za żonę taką kobietę jak ona. Wszystkie dziewczyny stały w tych swoich pięknych sukniach z rozdziawionymi buziami i nie mogły wymówić słowa. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Yokas podeszła, żeby otworzyć, a dziewczyny zasłoniły Cruz tak na wszelki wypadek gdyby to nie był Sally i Swersky. Otworzyła, ale za drzwiami nie stał ani Sally ani Swersky ani nawet Bosco. Za drzwiami stała Rose. Weszła dumnie do mieszkania. Zmierzyła uważnym wzrokiem wszystkie obecne w mieszkaniu osoby. Zatrzymała się dłużej na druhnach, a te jak na komendę rozstąpiły się odsłaniając jej Cruz. Rose przyjrzała się jej uważnie przez dłuższą chwile w milczeniu, poczym uśmiechnęła się do niej chyba po raz pierwszy w życiu i powiedziała
- no cóż jedno jest pewne. Żadna z was nie przyćmi piękna panny młodej. – po tych słowach podeszła i złożyła na policzku Ritzy delikatny pocałunek.
Cruz odwzajemniła niepewnie uśmiech, a po chwili rozległ się kolejny dzwonek i do mieszkania weszli Sally z sędzią Holsted i Swersky. Oczywiście trochę musiało potrwać nim panowie ochłonęli na widok panny młodej. W końcu Rose zachowała się jak matka i wygoniła wszystkich z mieszkania. Na końcu wyszła Ritza z chłopakami i z Emilly która stwierdziła ze na razie poniesie tren żeby się nie brudził. Kiedy odjechały samochody z druhnami sędzią Holsted, Em i Rose do ostatniego samochodu wsiadła Cruz rzucając jeszcze ostatnie spojrzenie na swój dom, tak jakby nigdy miała tu nie wrócić, wzięła głęboki oddech i zamknęła za sobą drzwi.


****

dokładnie o godzine 15.45 na tyły podjechał samochód. Był to radiowóz policyjny. Ale nie byle jaki tylko sam Davis – 55. Radiowóz przybrany był w białe wstążeczki i balony, a zamiast rejestracji miał napis „Nowożeńcy”. Sally który prowadził samochód wysiadł i poprowadził pannę młodą do drzwi które prowadziły do niewielkiej salki. Tam na Cruz czekałam już ja i Reina pierwsza druhna. Sally zostawił nas i poszedł przestawić samochód pod kościół. Cruz rozglądała się i nerwowo żuła gumę.
- Jest Bosco – spytała siląc się na spokój
- Jasne że jest – powiedziałam czeka już na ciebie.
- O Boże a jak ucieknie, albo się rozmyśli? – spytała
- Wszystko będzie dobrze – powiedziałam
Do salki wszedł Swersky.
- no gotowa? – spytał – mamy 16
- tak – powiedziała Ritza – chyba tak.
Podeszła i wzięła porucznika pod ramie. Już miała wychodzić na dwór innymi drzwiami niż te co weszła kiedy zawołałam
- Ritza – wyciągnęłam dłoń w jej stronę. Ta początkowo nie wiedziała o co chodzi, poczym wyjęła gumę i położyła mi na dłoni
- Dzieki – uśmiechnęła się z trudem
- No to już wszystko leć


****

otworzyły się drzwi i Cruz wraz ze Swerskym weszli do kościoła, kóry był po brzegi wypełniony ludźmi. Przyszli nie tylko przyjaciele z 55 posterunku, ale też jej współpracownicy 25 posterunku gdzie zaczynała pracę, oraz koledzy ze szkoły policyjnej i z dzielnicy gdzie się wychowała. Cruz stąpała delikatnie prowadzona przez porucznika. Spojrzała na ołtarz i na swojego ukochanego mężczyznę stojącego tam i czekającego na nią.
Bosco stał przy ołtarzu i patrzył na nią. Był ubrany w odświętny policyjny mundur z mnóstwem odznaczeń. Tak jak życzyła sobie tego Cruz. Wyglądał wspaniale. Kiedy tak na niego spojrzała zakochała się w nim po raz drugi. Już dochodzili do ołtarza kiedy Cruz nagle zahamowała gwałtownie. Rozejrzała się po kościele i przywołała do siebie Yokas.
- imię – wyszeptała zdenerwowana
- co? – spytała Feith
- zapomniałam jak Bosco ma na imię – szepnęła przerażona.
- Maurice – odparła szeptem Yokas ledwo powstrzymując śmiech.
- Maurice. Ok. już nie zapomnę – powiedziała skinęła głową na Swerskyego i podeszli do ołtarza.
Swersky przekazał ją Bosco i odszedł w stronę ławek. Bosco objął ją mocno za rękę i podprowadził bliżej do ołtarza.
- już się bałem, że zmieniłaś zdanie. – szepnął
- ja?? – udała zdziwioną – nigdy w życiu.
Po chwili rozpoczęła się uroczystość. Młodzi nie patrzyli na nic tylko na ołtarz. Tak jakby to co dzieje się poza nim dla nich się nie liczyło. Po krótkim kazaniu ksiądz wyszedł do pary młodej i jak karze tradycja spytał
- Maritzo i Maurice czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?.
- Chcemy. – odpowiedzieli jednocześnie patrząc sobie w oczy i uśmiechając się delikatnie.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
- Chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
- Chcemy.
Po tych słowach ksiądz wziąl w ręce stułę przewiązał nią ich dłonie i rzekł
- Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Maurice Biorę Ciebie, Maritzo za żonę i ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżęńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci
- Ja Maritza Biorę Ciebie, Maurice za męża i ślubuję Ci miłość wierność i uczciwość małżęńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Amen – zawołali wszyscy i w całym kościele rozległy się brawa. Cruz i Bosco wywrócili oczami ale uśmiechnęli się promiennie.
Do ołtarza podeszła Reina niosąc na taccy dwie piękne obrączki. Stanęła na wprost Bosca i Cruz u boku księdza. Ten spojrzał na nie i powiedział
- Niech Bóg + pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności.
- Amen – rozległo się znów w kościele
- Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.
- Żono, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Znów rozległy się brawa, a Bosco pochylił się i pocałował delikatnie Cruz. Ta uśmiechęła się i rozejrzała po kościele, na widok płączącej Rose uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Teraz Bosco był jej i tylko jej i nikt już jej go nie odbierze. Kiedy msza skończyła się Bosco wziął swoją żonę pod rękę i razem w rytm marszu weselnego przeszli przez środek.
- mówiłem Ci już jak bardzo Cię kocham? – spytał uśmiechając się
- jakoś sobie nie przypominam – odpowiedziała mu również się uśmiechając.
Bosco miał wielką ochotę zatrzymać się i ucałować Ritze ale z trudem się powstrzyma.
Kiedy tylko wyszli z kościoła zostali obsypani ryżem i pieniędzmi. Kiedy w końcu wszyscy złożyli im życzenia (połowy nie znali lub nie pamiętali Wink ) Bosco pomógł Cruz wsiąść do samochodu sam wskoczył z drugiej strony, Sally odpalił silnik i koguta i na sygnale ruszyli do swojego ulubionego klubu który na dzisiejszą noc został wynajęty jako sala weselna.


CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/07/19, 9:14 pm    Temat postu:

Hah, świetne Very Happy Szczególnie, jak Cruz zapomniała imienia Bosco lol Już wyobrażam sobie minę Faith Wink Świetna część, ślub i w ogóle całkoszktałt :]
czekam na dalszy ciąg :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Modano
Gość






PostWysłany: 06/07/19, 9:19 pm    Temat postu:

Fajna część a dzięki tej końcówce przypomniał mi sie pewien czerwocy dzień Wink

pozdrawiam Smile
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 8 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin