Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna

 THIRD WATCH: THE LAST CHAPTER by Cruz
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 12, 13, 14  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Kinia
Gość






PostWysłany: 06/05/03, 10:29 pm    Temat postu:

Super naprawde. tylko smutne takiego przebiegu sytuacji nie przewidzialam. szkoda ze usunela dziecko myslalam ze jednak urodzi. czekam na nastepne bo czyta sie je z zapartm tchem:D pozdrawiam Kinia
Powrót do góry
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/06, 7:51 pm    Temat postu:

to znow ja bo Smile ja z taka cicha prozba i nadzieja ze w tym opowiadaniu nie usmiercisz juz Cruz Very Happy Question bo czytajac to nowe opowiadanie "Stir of Echoes" w ktorym Cruz umiera prawie w ramionach Faith to choc to trudne do wyobrazenia ze one razem to az mi lza polecial. jednak TW bez Cruz to nie to samo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/06, 8:01 pm    Temat postu: Cruz

Hmmm... Zgadzam się w 100% co do tego, że TW bez Cruz to nie to samo, ale... Nie mogę niczego obiecać Wink Bo nie może być takich cudów, że Cruz nagle zdrowieje, albo polepsza jej się tak od razu, w końcu białaczka to poważna choroba, zresztą jest zaawansowana (jak wiemy z serialu), ale kurde... Nie wiem! Bo nie chcę jej uśmiercać, ale cudów też być nie może Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/06, 8:13 pm    Temat postu:

no nie no trzeba wiezyc w cuda moze Yokas ma cudowny szpik i Cruz wyzdrowieje nie bedzie przezutow po ciezkiej rekonwalestencji powruci chajtnie sie z Bosco i urodzi mu dziecko Very Happy
nie to takie moje wymysly ale tu Ty jestes scenazysta wiec czekam na ciag dalszy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/05/07, 3:46 pm    Temat postu:

Spotkały się dwie fanatyczki pary Cruz&Bosco. Tragedia Very HappyVery Happy Oczywiście żartuję Wink
Cruz, a ja czekam cały czas na dalszy ciąg and you know that ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/07, 4:04 pm    Temat postu:

scully napisał:
Spotkały się dwie fanatyczki pary Cruz&Bosco.


No Very Happy I fajnie Wink Bo już myślałam, że jestem sama z manią Cruz&Bosco.

A kolejna część już bardzo niedługo Wink Właśnie piszę, ale nie wiem, kiedy skończę Razz Zapewne wkrótce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/07, 4:04 pm    Temat postu:

bo jak mozna tej pary nie kochac Question Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/05/07, 4:16 pm    Temat postu:

Można, można WinkLaughing No, ja też skrawkami sił, coś wyskrobałam do mojego ficka. Zmęczyłam się ;p

A ty Cruz pisz, pisz, bo muszę mieć co czytać między odrabianiem lekcji, a zakuwaniem do budy ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/07, 4:26 pm    Temat postu:

ja mam lepszy pomysl prosze nie piszcie nic przez tydzien (nie no zarcik) bo ja na sobote mam do napisania 8 prac i jeszcze zadnej nie napisalam bo ciagle siedze na forum Very Happy Very Happy bo jak wejde to nie moge wyjsc
n


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/05/07, 4:32 pm    Temat postu:

Też tak mam. Jestem uzależniona od forum... Miałam się uczyć i właśnie widać, jak się cały czas uczę. Zamiast tego, siedzę na forum i szukam na zagranicznych stronkach ficków o TW. Obsesja Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/07, 4:39 pm    Temat postu:

no bez kitu ja tak samo ciagle tu siedze wczoraj do 1 w nocy i nie moglam sie oderwac. ale niestety moj emul chodzi tak wolno i nie chca mi sie sciagnac zaden odcinek Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/07, 4:44 pm    Temat postu:

No ja też mam się zabrać za naukę, ale jakoś nie mogę Very Happy TW, forum, ficki, Movie Maker... To już obsesja Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cruz
Szef Biura



Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 3297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ziemia-Europa-Polska-woj. kujawsko-pomorskie-Bydgoszcz

PostWysłany: 06/05/07, 8:22 pm    Temat postu: Część dwudziesta siódma

Słowo wstępne: Napisałam cosik. Malutko, ale jest Wink

Część dwudziesta siódma

- Co ty tu robisz, Bos? - spytała zdumiona Faith, patrząc jak Bosco wchodzi na komisariat.
Boscorelli tylko wzruszył ramionami i odpowiedział obojętnie:
- Wróciłem do pracy.
Poszedł do szatni kompletnie ignorując pytający wzrok Yokas i innych gliniarzy. Stanął przed drzwiami, jednak zanim nacisnął klamkę odwrócił się do Faith i spytał:
- Widziałaś Monroe?
Chciał jak najszybicej wrócić do roboty, na ulicę i nie myśleć o tym co się stało.
- Jest... - zaczęła Yokas, jednak nie dokończyła, bo Sasha właśnie wyszła z szatni, wpadając wprost na Bosco.
Monroe popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Co tu robisz do ciężkiej cholery?! - warknęła, kiedy tylko otrząsnęła się z lekkiego szoku. - Wracaj do Cruz - dodała tonem nie znoszącym jakiekolwiek sprzeciwu.
Bosco tylko przewrócił oczami. Jeśli na każdym kroku miał spotykać się z taką reakcją to rzeczywiście wolał być w domu. Ale nie mógł, bo Cruz tego nie chciała. Czuł, że musi być teraz sama, chociaż przez chwilę. Czuł też, że coś się między nimi zmieniło. I to na gorsze. Sasha minęła Bosco rzucając mu groźne spojrzenie. Policjant nic sobie z tego nie zrobił tylko poszedł za nią.
- Ja prowadzę - powiedział zupełnie ignorując Monroe.

***

- Powinieneś być z nią... - zaczęła Sasha, patrząc na niego z wyrzutem.
- Ale ona nie chce. Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać, co? Ona nie chce bym przy niej był! Woli być sama! - mówił nieco podniesionym głosem.
Miał już dość powtarzania wszystkim naokoło, a zwłaszcza Sashy, że to Cruz chciała, by wracał do pracy. I tak każdy wiedział swoje - Bosco powinien siedzieć z nią teraz w domu. Tylko po co? Po to, by razem przeżywali to co się stało, to co musiało się stać? Po to, by siebie nawzajem załamywali?
- Jak zwykle...- dodał ciszej.
- Skąd wiesz? Nie siedzisz w jej głowie...
- Powiedziała mi: "Bosco, jedź do pracy." Dotarło? Bo do mnie bardzo wyraźnie. Dlatego tu jestem. Myślisz, że nie wolałbym teraz siedzieć z nią w domu i być przy niej?
Monroe ciężko westchnęła. Bosco miał rację, ale nie chciała mu tego przyznać. Uważała, że mimo wszystko powinien być teraz z Cruz.
- To że to powiedziała nie znaczy jeszcze, że tak myśli - szepnęła.
Wiedziała przez co przechodzi Cruz i wiedziała też, że w takiej chwili nie może być sama. Po prostu nie może. A wiedziała o tym dlatego, że sama straciła dziecko. Może nie zrobiła aborcji tak jak Cruz, ale to niczego nie zmienia. Każda kobieta czuje się tak samo, jeśli traci dziecko, którego chce.
- Daj znać jak dostaniemy jakieś wezwanie - rzuciła Sasha i wyszła z radiowozu, kompletnie ignorując fakt, że auto stoi na środku drogi.
- Dokąd idziesz? Hej! Monroe! - Bosco krzyczał za nią.
Był zdezorientowany i zanim dotarło do niego, że Sasha wysiadła z wozu, Monroe była już po drugiej stronie ulicy.

***

- Cruz? To ja, Monroe - powiedziała przez drzwi.
Dłuższą chwilę czekała na jakąkolwiek reakcję koleżanki.
- Cruz? - spytała lekko zaniepokojona.
Zdecydowanie pozostawienie Cruz samej sobie nie było dobrym pomysłem. Ale Bosco to po prostu Bosco. Nigdy nie był zbyt opiekuńczy, chociaż ostatnio bardziej się starał, bo chyba naprawdę zdał sobie sprawę, że stan Cruz jest poważny, bardzo poważny. Monroe widziała pozytywne zmiany w jego zachowaniu - większą troskliwość, opiekuńczość (Cruz twierdziła, że nadopiekuńczość), czułość, większy spokój, większą odpowiedzialność... Bosco się zmienił - to nie ulegało wątpliwości. Jednak chyba na zawsze pozostanie w nim jakaś cząstka dawnego Bosco, tego bardziej zajętego sobą niż kimkolwiek innym.
- Czego chcesz? - wymamrotała cicho Cruz, podchodząc z trudem do drzwi.
Nie miała ochoty wstawać z kanapy, rozmawiać z Monroe, robić czegokolwiek. Chciała po prostu być sama.
- Pogadać - odpowiedziała Sasha, czekając aż Cruz otworzy jej drzwi.
Weszła niepewnie do środka, rzucając okiem na Ritzę. Nie wyglądała dobrze, choć starała się udawać, że wszystko gra. Cruz obrzuciła ją niechętnym spojrzeniem i skrzyżowała ręce na piersi.
- Co? - spytała od niechcenia.
- Cruz... Strasznie mi przykro... - zaczęła.
Sama nie wiedziała co chce jej powiedzieć, bo przychodząc tu chciała być jedynie przy niej, pomóc jej. Słowa same płynęły jej z ust.
- Nie potrzebuję twojego współczucia - odparła oschle Cruz, zakładając włosy za ucho.
- Wiem co przeżywasz i wiem, że jest ci ciężko... - kontynuowała Sasha, ignorując to co przed chwilą powiedziała Cruz.
- Skąd możesz wiedzieć co przeżywam?! - krzyknęła Cruz, patrząc na nią ze złością.
Sasha odsunęła się lekko, nieco przerażona nagłym wybuchem Ritzy. Spojrzała w jej oczy pełne łez i zrozumiała, że Cruz naprawdę chce być teraz sama.
- Myślałam...że nie powinnaś być teraz sama. Ja nie chciałam być sama, kiedy straciłam dziecko... - powiedziała całkiem szczerze. - Chciałam, by był przy mnie ktoś, ktoś komu na mnie zależy i...
- Ja nie straciłam tego dziecka - przerwała jej Cruz, wycierając wierzchem dłoni mokre od łez oczy. - Ja je zabiłam - powiedziała całkiem poważnie.
Monroe popatrzyła na nią z troską. Było jej bardzo żal Cruz. Wiedziała, że aborcja to ciężkie przeżycie, ale nie sądziła, że aż tak na nią podziała. Cruz zawsze wydawała jej się twarda. Myślała, że sobie poradzi ze wszystkim, ale teraz, kiedy na nią patrzyła wiedziała, że potrzebuje kogoś, kto ją przytuli i powie, że będzie dobrze. Jednocześnie wiedziała też, że nie ona powinna być osobą, która ją pocieszy. To powinien być Bosco, ale nie było go, dlatego, że mu również było ciężko. Sasha nie dziwiła się temu. Przez ostatnie dwa miesiące Bosco przeżywał istny koszmar patrząc jak Cruz powoli wykańcza się po chemii, a teraz jeszcze ta aborcja... To było za wiele zarówno dla niej jak i dla niego.
- Nie mów tak... - wyszeptała Monroe, gładząc Cruz delikatnie po ramieniu.
Szybko jednak wzięła rękę. Nie wiedziała co jeszcze może powiedzieć. Nic nie przychodziło jej do głowy. Myślała, że jakiekolwiek słowa pocieszenia nie będą tu po prostu na miejscu i chyba miała rację.
- Swersky powiedział, że możesz wziąć tyle wolnego ile będziesz potrzebować - dodała, wolno podchodząc do drzwi.
Nie powinna tu przychodzić. Między nią a Cruz już nigdy nie będzie tak jak dawniej, już na zawsze pozostanie między nimi dystans nie do pokonania.
- Trzymaj się - wydukała i wyszła.
Chciała powiedzieć coś jeszcze, chciała powiedzieć, że będzie dobrze, że nie ma się czym martwić, że to nie jej wina, że musiała to zrobić i że to nic złego, ale nie potrafiła. Zdobyła się tylko na te dwa słowa: "Trzymaj się." Jednocześnie były to jedyne słowa, które mogła powiedzieć, bo wszystkie inne wydawały się być nie na miejscu. Nie teraz, nie po tym wszystkim, nie po tym jak była wtyką, nie po tym, jak wsadziła Cruz do więzienia... Przeszłość boleśnie rzutowała na teraźniejszość i Sasha nie mogła tego zmienić, chociaż bardzo chciała.

***

- Śpisz? - spytał Bos, kładąc się na łóżku.
Pogładził Cruz po plecach i czekał na jej jakąkolwiek rekację. Po nierównym oddechu wiedział, że nie śpi, ale ona uparcie milczała. Ciężko westchnął. Wrócił z pracy później niż zwykle, bo wstąpił jeszcze do pubu. Spotkał się z Sarą - dziewczyną poznaną w barze pare dni temu. Wiedział, że nie powinien, ale zrobił to, by ostatecznie się z nią rozstać. Nie chciał mieć z nią już nic wspólnego, chciał być tylko z Cruz. Wiedział, że z uroczą blondynką łączył go tylko czysty seks i że to było nie w porządku - zarówno w stosunku do Cruz jak i do niej. Dlatego postanowił to skończyć zanim wszystko tak naprawdę się zaczęło. Objął Cruz delikatnie w pasie i odruchowo pogładził po brzuchu. Szybko jednak przesunął rękę nieco wyżej, w kierunku jej piersi. Dziewczyna gwałtownie strąciła jego dłoń i powiedziała lodowatym tonem:
- Dobranoc, Bosco.

CDN...
by
Cruz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cortez
Porucznik



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 06/05/07, 11:20 pm    Temat postu: Re: Część dwudziesta siódma

no i sie doczekalam nowej częsci
super!! troche smutne ale Bosco naprawde sie zmienil wydoroslal, ale nie rozumie Cruz dla mnie jak ona mowi wyjdz to chce by on zostal
Monroe ladnie sie zachowala widac ze martwi sie o Cruz mimo tego co zrobila chyba sama sobie nie moze wybaczyc tego ze byla wtyka
ale strasznie zal mi Cruz naprawde cierpi a to ze placze przy Monroe to tylko to potwierdza bo Cruz raczej zawsze starala sie ukryc emocje i uczucia. ale czemu tak oschle potraktowala Bosca?? dlatego ze kazal jej usunac dziecko??

Cruz napisał:
- Ja nie straciłam tego dziecka - przerwała jej Cruz, wycierając wierzchem dłoni mokre od łez oczy. - Ja je zabiłam - powiedziała całkiem poważnie.


mocny tekst chwyta za serce. kurcze naprawde szkoda mi Cruz
z niecierpliwoscia czekam na wiecej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scully
Kapitan



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kozienice

PostWysłany: 06/05/08, 3:11 pm    Temat postu:

Uhm, jest super. Aborcja to coś strasznego, ja bym tak nie potrafiła :\ Straszne.
Żal mi Cruz, że musiała tak postąpić.
Bosco może i wydoroślał, ale jak dla mnie, to on nigdy do końca nie będzie dojrzały.
(pomijając fakt, że czytałam, iż faceci są młodsi umysłowo od kobiet dwa lata Razz)

Ja też czekam na kolejną część (norma Mr. Green )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Third Watch - Brygada Ratunkowa Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 6 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin